czwartek, 24 stycznia 2013

Powiadomienie

Kochani...

Wybaczcie mi, że nie piszę. Cóż mam powiedzieć? Życie zrujnowało mnie całkowicie. Nie wierzę już w ludzi, w szczęście ani w dobro. Nie mam wiary w swoje siły i umiejętności. Miłość do ważnego dla mnie człowieka doprowadziła mnie na skraj rozpaczy. W głowie szumi pustką, a w miejscu serca zionie wielka dziura. Chciałam udźwignąć swój własny Świat, ale on okazał się zbyt wielki. Przypomina mi to rozmowę:

[Los] Romantyczko, niestety amputowałem Ci serce...
[romantyczka] Ale jak to...?
[Los] Spokojnie, przeżyjesz...

Ból, który zrodził się we mnie dominuje. Przykro mi, że Was zawiodłam, ale od dłuższego czasu oszukuję się wmawiając sobie, że dam radę, że sobie poradzę.Nie mam już dla kogo.

Nie usuwam bloga, ale nie umiem patrzeć na to, co wiąże mnie z przeszłością, do której zaliczam czas od Wigilii 2012 wstecz.

                                                                       Przepraszam...

9 komentarzy:

  1. Tak mi przykro.. Rozumiem, ze cierpisz naprawdę. Nieraz zwatpilam w szczescie, ludzi i wszystko wokół. Ale prosze nie trac nadziei. Twoj blog zawsze był cudowna odskocznia od wszystkiego o czym nie chcialam myslec. Czasami wspaniale blogi byly jedynym co jakos utrzymywalo mnie na powierzchni nie chcialabym, by to zniknelo. Nigdy nie traktowalas swojej opowiesci jako jedynego miejsca, w ktorym bylas pewna happy endu? Jako czegos czym rzadzisz Ty? wydaje mi sie, ze Twoje opowiadanie pozwala mi wierzyc i miec nadzieje. Nie usuwaj bloga proooosze. Bo moze pewnego dnia predzej czy pozniej bedziesz chciala uciec do tego idealnego swiata i doprowadzic do szczesliwego zakończenia. Wierz mi blogi to dobra odskocznia i ucieczka od rzeczywistosci. Mam nadzieje, ze w Twoim zyciu sie ulozy. Kazda noc mysi sie skonczyc nie? W koncu nadzejdzie swit :-) kiedys musi.. Pamietaj, ze sa osoby ktore w Ciebie wieza i licza na to, ze sie nie poddasz. I nie zapominaj o tym ze masz talent, o ktory musisz dbac. Hay

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż.. Anonimowy powiedział wile z tego co chcę powiedzieć. Najważniejsze jest by wciąż rzymać w sobie jakimiś siłami pozytywną postawę. Rozumiem, że bywa ciężko, jednak taki okres zawse mija a po nim wychodzi słońce :) Trzeba czasem odstawić cos na bok, skupić się na czymś innym by później powrócić do dawnych spraw. Pamiętaj, ze czytelnicy zawsze będą Ci kibicować. Mam nadzieję że kiedyś znów natknę się na Twoje teksty :) Pozdrawiam ciepluto! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko mam nadzieje, ze nie znikniesz na dlugo:-) hay

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem, też straciłam wiarę we wszystko, mimo że mam cudowną rodzinę to czuje się jakbym do niej nie pasowała... Nie posiadam bliskiej osoby (przyjaciółki), której mogłabym się zwierzyć... Ale trzeba znaleźć siłę, ja znalazłam, więc i ty takową znajdziesz. :) Mam nadzieję, że kiedyś powrócisz do tego bloga i zakończysz to świetne opowiadanie. Hay

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Romantyczko...
    Nawet nie wiesz jak bardzo jest mi głupio. Czytałam Twojego bloga od jakichś dwóch miesięcy, ale ani razu go nie skomentowałam... A powinnam. Naprawdę bardzo dobrze piszesz, wypadałoby więc Cię o tym poinformować. Cóż, trochę na to za późno, ale robię to właśnie teraz.
    Nie jestem dobra w pocieszaniu ludzi. Przypuszczam, iż to po części dlatego, że nikt nie pocieszył mnie, kiedy tego potrzebowałam. Bardzo potrzebowałam...
    Ciągle myślałam nad tym, jakie moje życie jest beznadziejne, pozbawione sensu. Czułam się nikomu nie potrzebna, byłam przekonana, że gdybym nagle zniknęła, bliscy trochę by pocierpieli, ale z czasem... zapomnieli.
    Najgorsze było to, że nikt tego nie zauważył, tej mojej, można by powiedzieć, depresji. Ani rodzina, ani przyjaciele, znajomi... Kompletnie nikt.
    Musiałam podnieść się sama. I zrobiłam to. A teraz robię wszystko, by już nigdy nie poczuć tej pustki, tego, że nie mam dla kogo żyć. Może to głupie, ale właśnie dlatego jestem tak związana z bohaterami "Naruto". Utożsamiam się z nimi; mimo że nie istnieją, pociesza mnie fakt, że ktoś mnie rozumie, czuje to co ja i potrafi sobie z tym poradzić.
    Teraz może trudno Ci w to uwierzyć, ale... Kiedyś będzie lepiej. Szczerze w to wierzę, trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że kiedyś tu powrócisz i napiszesz, że już jest OK.
    Masz talent, więc wykorzystaj to. Pisz. Nie chodzi mi o publikowanie Twojej twórczości na blogu, w internecie... Pisz choćby tylko dla siebie. O czymkolwiek, po prostu dawaj upust emocjom, lub przeciwnie - ich braku. Wiem, że sobie poradzisz.
    Pozdrawiam i z całego serca życzę Ci wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę. Hotaru-Chan odpisuję Tobie, ale słowa kieruję do wszystkich, którzy się wypowiedzieli. Nie chcę nikogo zawieść. Jesteście teraz blisko mnie i wspieracie, gdy ja upadam. Boję się, że każde słowo wpisane na tego bloga będzie złe i nie na miejscu, ale dla Was chciałabym osiągnąć twórcze apogeum. Przepraszam, że zawiodłam i dziękuję, że jesteście.

      Usuń
  6. Nie zawiodłaś nas ;)
    Każdy ma swoje wzloty i upadki, większe lub mniejsze. Najważniejsze to nie tracić wiary w siebie. Jeśli wydaje Ci się, że nie masz dla kogo żyć... Żyj dla siebie. Nie dawaj Losu satysfakcji, jeśli napotkasz przeszkody - omijaj je, jeśli upadniesz - podnoś się dwa razy silniejsza.
    Pamiętaj, że cokolwiek tu napiszesz, zostaniesz przez nas ciepło przyjęta. :*

    M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochanie, jak Boga kocham, spuściłam właśnie smutno oczy, a broda opadła mi na pierś. Zabolało mnie to, co napisałaś, chociaż, to przecież twoje emocje.

    Strasznie Ci współczuję, ale te słowa mogą wydać się puste. Pragnę znaleźć się gdzieś obok Ciebie i objąć Cię ramionami. Niestety nie jestem w stanie.

    Moje serce się ściska, a oczy niepokojąco mnie zapiekły.

    Co dnia zastanawiam się, dlaczego życie tak perfidnie się nami bawi. Daje szczęście, żeby zaraz je odebrać. Czasami mam ochotę śmiać się histerycznie do zachmurzonego nieba i pytać: "Do cholery dlaczego?".

    Jednak jest coś, czego się nauczyłam i chcę Ci to przekazać.

    Zza chmur zawsze wychodzi słońce, a ból czujemy po to, żeby jeszcze mocniej czuć szczęście. Nie ważne ile razy człowiek upadnie, bo jest na tyle potężny, w tej swojej maleńkości, że w końcu się podniesie.

    Wiedz, że jestem z Tobą sercem.

    Kochanie żyj. Żyj, czuj, śmiej się i płacz, bo życie jest darem. Jest po to, żeby je przeżywać i na nowo odkrywać rzeczywistość każdego dnia.

    Bądź silna. Podnieś głowę i powiedz: jestem.

    Pozdrawiam
    Ikula

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm... Nie powiem, że współczuję, choć współczuję, lecz to tylko puste słowa. Powiem jednak tyle : nie płacz za tym chłopakiem (dobrze myślę?). Nic to nie da, co najwyżej on uzna, że jesteś słaba. Ja miałam taką sytuację pod koniec tamtego roku szkolnego, jednak teraz się podnoszę. Doskonale wiem co czujesz. I choć teraz wydaje się, że życie bez tej osoby nie ma sensu, to niedługo przejdziesz z tym do porządku dziennego. Jeśli Ci bardzo zależy, spróbuj go odbić, ale ja bym się zastanowiła, czy warto. Nie mówię, że nie - mówię tylko, że musisz to przemyśleć. A jak stwierdzisz, że jednak nie warto, to Twoje serce pocierpi jeszcze trochę, a potem się wyleczy. Oczywiście, zawsze, kiedy będziesz koło niego przechodzić będzie Ci szybciej bić, będziesz się zastanawiać: "a co by było gdyby..." ale nie będzie Cię to już aż tak bolało.

    Pozdrawiam serdecznie
    Pockerowa

    OdpowiedzUsuń