poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 18

Stanęły we wrogich kątach pomieszczenia i spojrzały na siebie. Na ustach każdej z nich widniał perfidny uśmiech, ale oczy pozostawały czujne i beznamiętne. Sakura swoim pokazowym ruchem zaciągnęła na prawą dłoń rękawiczkę, wyciągnęła ją przed siebie, a następnie puściła materiał ochraniacza. Baku uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Jeżeli myślisz, że się ciebie obawiam – zaczęła, ale w tym momencie Sakura, w którą wpatrywała się płomiennowłosa zamieniła się w kłodę, a prawdziwa shinobi pojawiła się za dziewczyną przykładając jej do krtani chłodną stal kunai.
- Jesteś martwa – prychnęła różowowłosa i pozwoliła zdystansować się bijū siódmego.
- To było nie fair – mruknęła niebieskooka, na co Sakura zaśmiała się w odpowiedzi.
- Nie trać czujności – pouczyła ją. Doskonale pamiętała ten trening, który wykonała z Tsunade. Każde słowo jej mentorki zapadało jej głęboko w pamięć i teraz przywoływała je z nową falą bólu.
- Nie straciłam – zaprotestowała żywo Baku, ale i w tym momencie Sakura zniknęła pozostawiając za sobą kłodę. Rudowłosa obróciła się za siebie z wyrazem triumfu na twarzy, ale jakie było jej zdziwienie, gdy nie ujrzała różowowłosej. Gdy miała ponownie się obrócić poczuła, jak zielonooka kolejny raz pieści skórę jej szyi zimnym kunai.
- Umiesz w ogóle walczyć? – zapytała Haruno. Baku powściągnęła emocje i nie pozwoliła sobie na wytrącenie z równowagi.
- Potrafię to i owo – rzuciła widząc, że Sakura stanowi inny rodzaj przeciwnika, niż Uchiha. Prychnęła pod nosem. – Pokonałam Sasuke – zielonooka uśmiechnęła się w duchu.
- Chyba nie był zadowolony – mruknęła. Baku wykorzystała chwilę nieuwagi Sakury i zniknęła, by pojawić się za nią z przystawionym do jej szyi kunai. Tym razem również czekało ją rozczarowanie, gdyż postać Haruno zmieniła się w deszcz płatków kwiatu wiśni, a sama zielonooka zjawiła się znikąd po prawej stronie płomiennowłosej i uderzyła ją z całej siły. Dziewczyna przeleciała przez pokój i z impetem uderzyła w naprzeciwległą ścianę, krusząc przy tym tynk i farbę.
- Jak ty… - wysapała niebieskooka, ale Sakura nie dała po sobie poznać jakichkolwiek emocji.
- Nie rozumiem – zamyśliła się. – Jak mogłaś pokonać Sasuke, skoro nie radzisz sobie ze zwykłym Kawarimi no Jutsu – dodała i ponownie zniknęła, a na jej miejsce pojawiło się pięć innych Haruno.
- Kage Bunshin no Jutsu – powiedziała na głos Baku i przyjęła postawę do ataku. – Pestka.
- Zobaczymy – powiedziało naraz pięć Haruno i rozpierzchły się po całym pomieszczeniu. Każda z nich używała innej techniki, których rudowłosa nie potrafiła sklasyfikować.
Czytała wiele książek w swoim życiu i w niektórych przewijało się nazwisko Haruno jako klanu należącego do bardzo silnych i niedających się poznać. W żadnej z nich nie znalazła choćby wzmianki o jakiejkolwiek technice rodu Kwiatu Wiśni, więc teraz nie miała pojęcia, co ją czeka. O rodzie Uchiha wiedziała niemalże wszystko. Znała Itachi ‘ego i Madarę, z którymi miała sposobność walczyć, także doskonale zdawała sobie sprawę, co w bezpośrednim starciu może użyć posiadający Sharingan Sasuke. Sakura jednak była pierwszą z Haruno, z którą miała do czynienia.
Obserwowała każdy jej ruch i odbijała wszystkie kunai i shurikeny, jakie były skierowane w jej stronę. Na razie różowowłosa używała znanych jej technik, więc tym bardziej jej irytacja wzrastała, gdy dawała plamy na najprostszych działaniach. Na ten teraz Sakura Haruno kładła ją na łopatki zwykłymi klonami.
Użyj mnie usłyszała w myślach głos Chōmei. Zirytowana pokręciła głową i walczyła dalej.
No, dalej zachęcał ją do pójścia na łatwiznę, ale Baku doskonale zdawała sobie sprawę, jak może zareagować gnieżdżący się w Sakurze Jūbi, gdy siódmy uaktywni swoje zdolności. Konoha nie zniosłaby takiego Armagedonu.
- Kuso – warknęła wściekła, gdy przez nieuwagę pozwoliła jednemu z klonów zranić się kunai. W pewnej chwili wszystkie pięć Haruno ruszyło na nią z pełną mocą. Baku stanęła w pozycji obronnej, bo nie miała więcej czasu na przygotowanie obszarowego ataku. Klony zaatakowały błyskawicznie. Szły jeden za drugim, znikając po oddanym razie, gdy zza dymu wyłoniła się prawdziwa Sakura, wymierzając nieznaną Baku technikę prosto w mostek płomiennowłosej.
- Mam cię – szepnęła zielonooka i obserwowała, jak dziewczyna zatrzymuje się w miejscu i patrzy na różowowłosą zdziwionym spojrzeniem.
- To twoja rodzinna technika? – zdołała wykrztusić Baku, zanim poczuła, jak jej płuca napełniają się wodą.
- Nie – odparła spokojnie Sakura. – Nie używam technik swojego rodu – dodała i obserwowała, jak niebieskooka powoli traci oddech. Szybko wykonała kilka pieczęci, przegryzła opuszkę i przyłożyła ją do swojego czoła. Woda natychmiast opuściła organizm bijū siódmego dając jej ulgę i spokojny oddech.
- Co to… - nie zdołała sformułować zdania, gdy jej nogi oplotły pnącza, wijąc się po jej brzuchu i rękach, aż po szyję. Dziewczyna momentalnie chciała się uwolnić, ale zszokowana odkryła, że nie ma chakry. Doskonale wiedziała, że nie zużyła całej podczas walki z Sakurą, więc była jeszcze bardziej zdziwiona, gdy domyśliła się, że to pnącza wyssały z niej resztki energii.
- Owari – rzuciła Haruno, a rośliny opuściły zesztywniałe ciało płomiennowłosej. Sakura podeszła powoli do wycieńczonej przeciwniczki i podała jej rękę, którą Baku z chęcią przyjęła.
- Nieźle – powiedziała z uznaniem. Była zbyt dorosła, by pokazywać po sobie zazdrość i niezadowolenie z przegranej w uczciwej walce.
- Nie spodziewałam się, że dam radę cię pokonać, skoro zawojowałaś Sasuke – uśmiechnęła się różowowłosa i ruszyła do wyjścia.
- Miałam dużo do czynienia z nazwiskiem Uchiha, więc doskonale wiem, jakimi technikami władają i jak się im oprzeć – powiedziała. Weszły do kuchni, gdzie Baku usiadła przy blacie, a Sakura nalała do szklanek wody. Pokroiła cytrynę w plastry, a z doniczki urwała kilka liści mięty. Dorzuciła lodu i postawiła gotowy napój przed płomiennowłosą. – U ciebie to była wielka niewiadoma.
- Nie używam rodzinnych technik – uśmiechnęła się Haruno i upiła łyk ze swojej szklanki. Ostrożnie odstawiła naczynie na blat i spojrzała dziewczynie w oczy. – Świetnie sobie radzisz bez pomocy Chōmei.
- Tak – odparła płomiennowłosa. – Dopóki nie wpycha się na siłę. Wiesz, czasami nie umiem go opanować, ale lubię jego obecność – rzuciła beztrosko, a uśmiech zamarł na ustach zielonookiej.
- Żeby pozbyć się Jūbiego muszę użyć pozostałych demonów – zaczęła Sakura.
- Wiem – skinęła Baku. Różowowłosa przełknęła ślinę.
- Nie wiem co się stanie z tobą, gdy Chōmei zniknie z twojego ciała – wyrzuciła to, co leżało jej na sercu. Bała się, że dziewczyna postanowi wycofać się z całego planu, a wtedy wszystko zostanie zaprzepaszczone. Nie będzie żadnej nadziei na wyeliminowanie demonów. – Nawet nie wiem, ile dokładnie masz lat. Może dojść do samoczynnego rozpadu komórek i wtedy… - wielka gula ugrzęzła w jej gardle uniemożliwiając powiedzenie tego na głos.
- Wtedy umrę – uśmiechnęła się wesoło Baku.
- Przestań! – krzyknęła Sakura. Poderwała się z krzesła i podeszła do okna. – Jak możesz podchodzić do tego tak optymistycznie!?
- Słuchaj – rzuciła niebieskooka i podeszła do Sakury. – Swoje przeżyłam. Znacznie więcej mam chwil, gdy jestem już zmęczona tym, że nic mnie nie zaskakuje. Nie szukam miłości, bo i tak jej nie znajdę. Przeżyję każdego, z kim się zwiążę – mruknęła.
- Ale – zaczęła Haruno, lecz zamilkła widząc, jak Baku otwiera usta.
- Dzieci mieć nie mogę, rodziny nie mam. Wolę umrzeć z myślą, że udało mi się pokonać zadufanego w sobie Sasuke Uchiha – puściła jej oczko, a Haruno uśmiechnęła się szeroko. Momentalnie jednak posmutniała.
- To niesprawiedliwe, że musisz przez to przechodzić – warknęła zła. – Że my musimy przez to przechodzić. Tak nie powinno być – dodała.
- Nie zmienisz tego – Baku złapała Sakurę za rękę. – Nigdy nie miałaś na to wpływu, a teraz możesz to zmienić. I jeżeli wiem, że i ja mogę w tym uczestniczyć – mówiła, a jej oczy zaczynały błyszczeć. – Że przyczynię się do uwolnienia ludzi od tego przekleństwa, to zrobię to – dodała. Żar w jej głosie i determinacja w spojrzeniu kazały Sakurze wierzyć w każde jej słowo.
Poznała ją na tyle, że niemalże mogła dotykać jej uporu i zawziętości. Była silna i mądra, a przez życie szła jak burza. Brała z niego pełnymi garściami, bo wiedziała, że w każdej chwili może to stracić. Sakura westchnęła.
- Na razie nie rozmawiajmy o tym – burknęła i odsunęła się od Baku. Dziewczyna posłała jej znaczące spojrzenie.
- Ale Sasuke to niezłe ciacho – rzuciła zaczepnie. Sakura posłała jej ostrzegawcze spojrzenie, za którym czaił się uśmiech.
- Przestań – mruknęła udając, że ją to zniesmaczyło.
- Dobry jest w łóżku? – zapytała płomiennowłosa i momentalnie umknęła w stronę schodów na piętro.
- Baku!
***
Kilka dni minęło w spokojnej atmosferze. Dzisiaj jednak Sakura z niepokojem wyczekiwała powrotu Sasuke z misji. Gdy wychodził z domu obiecywała sobie, że nie da się panice, jednak już wczoraj dopadła ją nerwica. Krążyła niespokojnie po domu, nic nie jadła, była jak widmo. Sama nie wiedziała, czemu tak reaguje.
- Boisz się, że znów odejdzie – rzuciła Baku, nie odrywając wzroku od książki.
- Przestań – poprosiła Haruno. Ton jej głosu sprawił, że płomiennowłosa zatrzasnęła tom i spojrzała na zielonooką.
- Było aż tak źle? – zapytała. – Jak nie chcesz o tym mówić, to nie mów. Nie chciałam cię urazić, wybacz – zaczęła się tłumaczyć, ale Haruno uciszyła ją gestem ręki.
- Było, minęło, ale ten czas nie był kolorowy – usiadła na kanapie obok dziewczyny i zaczęła snuć opowieść, chcąc oderwać myśli od strachu przed ponownym odejściem Sasuke.
Zmęczona poprzednią nieprzespaną nocą Sakura położyła się na łóżku i praktycznie momentalnie zasnęła. Baku siedziała w salonie przy dogasającym kominku i kończyła czytać, gdy do holu wszedł Sasuke. Był jeszcze cały w umundurowaniu ANBU, ale nie zauważyła żadnych ran czy poszarpanych ubrań.
- Cześć – uśmiechnęła się szeroko i spojrzała w jego stronę.
- Gdzie Sakura? – zapytał i wszedł głębiej do domu.
- Śpi – rzuciła dziewczyna. – Normalnie była jak duch – chciała sprowokować Uchihę do zadawania pytań. Miała mu dużo do powiedzenia na temat jego zachowania. 
- Coś się stało? – nie dał po sobie poznać, ale w głębi zaniepokoił się. W głowie miał już cały scenariusz, gdzie Sakura daje się opętać dziesiątemu.
- Bała się – odpowiedziała tajemniczo Baku.
- A można jaśniej? – zirytował się Sasuke.
- Przez ostatnią dobę co pięć minut wyglądała przez okno i sprawdzała, czy już wracasz – zła wstała z kanapy i podeszła do niego. Szturchnęła go oskarżycielsko palcem wskazującym, a wzrokiem niemalże go zabijała. – Bała się, że już nie wrócisz. Że znowu odszedłeś i zostawiłeś ją bez słowa pożegnania – dodała. Uchiha zamarł. Zamrugał w szoku powiekami i mimowolnie spojrzał na schody prowadzące na piętro.
- To było głupie – skwitował.
- Opowiedziała mi, co się wtedy wydarzyło – wysyczała. – Jak ją zraniłeś i zostawiłeś. Jak ci wyznała miłość – rzucała bezlitośnie w jego stronę wszystko, co usłyszała. – I na jej miejscu nie pozwoliłabym ci nawet spojrzeć w swoją stronę, a ona, nie dość, że ci wybaczyła, to pozwoliła ci tu mieszkać i ponownie wyznała ci miłość – warknęła. – Powinieneś dziękować światu za to, że masz Sakurę. Powinieneś ją przepraszać i błagać o wybaczenie. Nawet, jeśli już się na ciebie nie gniewa.
- Myślisz, że o tym nie wiem? – rzucił oschle. Teraz to Baku zamrugała powiekami w zdziwieniu. Pan Uchiha przyznający się do winy i porażki? Skory do kajania się i przepraszania?
- To coś nowego – mruknęła. Odchrząknęła zmieszana. – Idź do niej.
- Tak właśnie zamierzałem – odparł.
- No, to ten. Dobranoc – pożegnała się i skierowała się do swojego pokoju. Sasuke westchnął i wspiął się na piętro. Wszedł do sypialni, którą dzielili wspólnie z zielonooką i zdjął całe uzbrojenie ANBU. Wziął szybki prysznic i ubrany jedynie w spodnie położył się przy Sakurze. Oddech miała niespokojny i co chwila przewracała się z boku na bok. Czoło miała zroszone potem, a usta spierzchnięte. Wyciągnął rękę w jej stronę i pogładził jej policzek. Haruno momentalnie rozwarła powieki, w których czaił się strach.
- Sasuke? – wyszeptała.
- Jestem tu – odpowiedział i na dowód swych słów musnął delikatnie jej wargi. Czuł, że drży na całym ciele, więc momentalnie przygarnął ją do siebie, a w odpowiedzi Sakura wtuliła się w niego ufnie i dopiero wtedy uspokoiła swój oddech.
- To dobrze – odparła cicho. Sasuke zaśmiał się drwiąco.
- Panna Haruno cieszy się z mojej obecności. To coś nowego – rzucił w rozbawieniu.
- Ale zabawne – odparła burkliwie. – Udław się.
- Nie mogę  - uśmiechnął się zaczepnie. – Bo zginiesz beze mnie – chciała coś odpowiedzieć, ale wiedziała, że miał rację. Niby zażartował, ale to była prawda. Gdyby umarł, to ona umarłaby razem z nim. Sasuke wyłapał jej chwilę milczenia, bo zmierzwił jej włosy. – Hej, przestań.
- Przestań co robić? – zapytała i złożyła subtelny pocałunek na skórze jego torsu. Pachniał przyjemnie po kąpieli. Pachniał piżmem i… I jej Sasuke. Uwielbiała tę mieszankę. Ponownie złożyła pocałunek na jego ciele czując, jak cały sztywnieje. – Pamiętam, co ci obiecałam przed misją.
- Sakura – szepnął głosem napiętym od pożądania. Jego zmęczenie odeszło gdzieś na drugi plan, ustępując miejsca pragnieniu posiadania jej. Błyskawicznie położył ją na materacu, a sam usadowił się na jej biodrach, ograniczając tym samym jej ruchy. Nachylił się nad nią i patrzył w jej oczy pełne żarliwości i tęsknoty.
- Liczę na to, że wciąż masz zły humor – odparła zaczepnie. Podniosła się na łokciach i wpiła się zachłannie w wargi Sasuke.
- Jestem wściekły – mruknął pogłębiając pieszczotę.
- Pokaż mi, jak bardzo… - szepnęła prowokująco.
- Chętnie – przygryzł delikatnie jej wargę i pozbył się jej piżamy. –  I przestań kraść moje koszule.
- Przestanę, jak zaczniesz je samemu prać i prasować – uśmiechnęła się i pchnęła go, siadając mu na kolanach. Opuściła lekko jego spodnie i niespodziewanie nabiła się na niego, czując potężną falę doznania. Karooki objął ją szczelnie i zaczął poruszać się w niej ekstatycznie, delektując się każdą sekundą nadchodzącego spełnienia.
***
Następnego dnia rano obydwoje zbudzili się wtuleni w siebie nawzajem. Brak promieni słonecznych przedzierających się do ich pokoju zwiastował pochmurne niebo i ulewny deszcz.
- Jak było na misji? – zapytała Sakura, palcem rysując kółeczka na torsie czarnowłosego.
- Piekielnie nudno – odparł Sasuke i ziewnął przeciągle. – Rozleniwiłem się – mruknął i odpowiedział na pieszczotę Sakury czułym pocałunkiem złożonym na jej wargach.
- Masz rację –uśmiechnęła się. – Kiedyś wstawałeś najwcześniej z nas wszystkich – miała na myśli czasy drużyny siódmej.
- W Hebi czasami w ogóle nie kładłem się spać – mruknął. Haruno wzięła głęboki oddech i podniosła na niego pytające spojrzenie. Odchrząknął. – Targała mną bezsenność.
- Och, ale wyznania – usłyszeli głos Baku. Jak oparzeni odskoczyli od siebie. Sasuke uderzył głową w wezgłowie łóżka, a Sakura całkowicie z niego spadła. Rudowłosa spojrzała po nich i wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- Baku! – wrzasnęła wytrącona z równowagi Haruno. Poderwała się na równe nogi i zmierzyła ją ostrzegawczym spojrzeniem. – Chcesz powtórki z treningu?
- No, weź – mruknęła przygaszona niebieskooka. – Ja mam tylko wam przekazać, że Hokage chce was widzieć najszybciej, jak to jest możliwe.
- Naruto? – zapytał Sasuke w momencie, gdy Sakura odwróciła w jego stronę spojrzenie.
- Może coś z Hinatą – domniemała zielonooka.
- Nie ważne co. Czas się ogarnąć – Uchiha wzrokiem ponaglił Baku do wyjścia. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi obydwoje skierowali się do łazienki.
- Mamy tylko piętnaście minut – rzuciła ostrzegawczo. Na ustach Sasuke zagościł drwiący uśmieszek.
- Zobaczymy, co da się z tym zrobić – szybko przerzucił sobie piszczącą różowowłosą przez ramię i wszedł do łazienki, zatrzaskując za nimi drzwi.
Ciężkie chmury wiszące nad Konohą zawały się ostatkami sił powstrzymywać ulewę, która nad nimi ciążyła. Porywisty wiatr targał koronami drzew pobliskich lasów i wzbijał tumany kurzu poboczy chodników. Ludzie pochowali się w domach, powodując tym samym wszechogarniającą pustkę.
- Jakby zło czaiło się na każdym kroku – mruknęła Sakura, której humor pogarszał się z minuty na minutę. Sasuke wiedział, że to była sprawka demona. Nie potrafił pojąć, jak szybko ta kobieta staje się namiastką dawnej Sakury. Z dnia na dzień była coraz bardziej nieobecna, a większość jej zachowań zmieniła się nie do poznania. Spojrzenie, coraz częściej obce niż choćby spokojne, nerwowe ruchy i znacznie mniej opanowania. Haruno uzbrajała się w kokon, z którego nie wydostanie się ani demon, ani niestety Sakura.
- Przestań gadać pierdoły – rzucił zirytowany Uchiha, nie zaszczycając jej choćby spojrzeniem.
- Och, zamknij się – warknęła i nie zważając na karookiego, który zatrzymał się na chwilę, przyspieszyła kroku. Miał ochotę ją udusić. Po prostu skręcić jej kark. Wziął kilka uspokajających oddechów i wszedł do budynku urzędowania Hokage.
- Hokage-sama już was oczekuje – uśmiechnęła się sekretarka i wskazała im drzwi do gabinetu wielebnego.
- Jakbym nie wiedziała, gdzie siedzi ten matoł – mruknęła Sakura i weszła do pomieszczenia, zostawiając za sobą oniemiałą kobietę i zniesmaczonego Sasuke.
- Te dni – rzucił porozumiewawcze spojrzenie urzędniczce, a jej twarz momentalnie się rozpogodziła. Skinęła głową i odprowadziła go spojrzeniem do wejścia.
- Chciałeś nas widzieć – usłyszał wchodzący do pomieszczenia Uchiha.
- Muszę z wami porozmawiać – twarz Naruto nie wyrażała absolutnie żadnych emocji. Zielonooka bez zbędnych zaproszeń rozsiadła się w najbliższym fotelu, jednak Sasuke postanowił umiejscowić się w kącie pokoju i stąd obserwować bieg wydarzeń.
- Co masz nam do powiedzenia? – zaczął Sasuke, uprzedzając lawinę pytań ze strony różowowłosej. Kobieta obdarzyła go karcącym spojrzeniem, jednak on nic sobie z tego nie robił. Bardziej od jej humorków interesowało go to, co chciał im przekazać Naruto. Blondwłosy odchrząknął, unikając bezpośredniego spojrzenia Sasuke. Karooki już wiedział, o co chodziło. Nim jednak zdołał cokolwiek powiedzieć, uprzedził go Uzumaki.
- Itachi jest w wiosce – Sasuke zgrzytnął zębami i zacisnął dłonie w pięści. Spojrzał na Haruno, której powieki rozwarły się szeroko. Usta miała otwarte, a brwi uniesione wysoko.
- Żartujesz – zaczęła. – Powiedz, że żartujesz – prosiła. Zerwała się z miejsca i zaczęła krążyć nerwowo po pokoju. Itachi powie im o rodzicach jego i Sasuke czy może będzie milczał? Wygada o jej zwierzeniach? Co może wyjawić? Jak na zawołanie przypomniała sobie o ich pocałunku. Kuso. Kuso. Kuso. Zaczynało robić się cholernie nieprzyjemnie.
- Co jest? – zdenerwował się Sasuke. Sakura podskoczyła na dźwięk jego głosu.
- Nic – odparła. – Nic. Ja tylko… Muszę iść – jąkała się. – Tak, idę – skierowała się do drzwi. Nim jednak zdołała nacisnąć klamkę, te rozwarły się szeroko i Haruno wpadła wprost na sprawcę całego zamieszania.
- Itachi – szepnęła.
- Sakura – odpowiedział mężczyzna i wepchnął ją do środka.
- Witaj – Naruto skinął mu na powitanie, a Sasuke obserwował tę szopkę z politowaniem. Szybko jednak przywdział kamienną maskę i beznamiętny wzrok. Usta zacisnął w wąską linię na znak, że nie odezwie się ani słowem.
- Bracie – usłyszał. Jakaś malutka część jego serca drgnęła, ale nie pozwolił jej na więcej. Może i nie był winny śmierci ich rodziców, ale opuścił go. Nie wrócił po niego, zostawiając go na pastwę losu, który nie był łaskawy.
- Ja muszę iść – mruknęła Sakura i skierowała się do drzwi.
- Jeszcze nie skończyliśmy – zaczął Naruto.
- Nieważne – rzuciła. – Zgadzam się. Wystarczy? – zapytała. – Super. A teraz muszę iść – Sasuke obserwował jej dziwne zachowanie. Wiedział, że gdy wyjdzie, straci jakiekolwiek wsparcie w tej rozmowie.

Przemieszczała się po uliczkach Konohy z grymasem na ustach.
- Głupi Uchiha – mruczała pod nosem. – Już nie mogłam dostać gorszej kary. Po prostu gorzej być nie mogło – mamrotała cicho, żywo gestykulując rękami. Nagle przypomniała sobie o rodzicach braci. Jeszcze nie wiedzą, że teraz to obaj ich synowie są w wiosce. Och, Mikoto się ucieszy, a Fugaku odczuje ulgę. Rozejrzała się, czy nikt jej nie obserwuje i szybko udała się w miejsce zejścia do jaskini, w której mieszkali rodzice mężczyzn.
- Pani Uchiha? – zawołała, gdy znalazła się już na dole. – Halo!
- Tutaj – usłyszała oddalony głos Mikoto. Skierowała się w stronę ogródka, w którym kobieta plewiła. – Jak się masz, kochanie? – zapytała i uścisnęła ją serdecznie.
- Dobrze – odparła i poprowadziła ją do huśtawki. – Itachi jest w wiosce – powiedziała. Z radością obserwowała wykwitające na jej obliczu szczęście.
- Fugaku! – zawołała. Sakura spojrzała, jak mężczyzna z wrodzonym majestatem wyłania się z małej chatki. On nawet z obory wyjdzie jak król z pałacu, pomyślała i uśmiechnęła się na to porównanie. Szybko ukryła je w pamięci przed badawczym spojrzeniem pana Uchihy.
- Witaj, Sakuro – przywitał się z shinobi. Różowowłosa cieszyła się, że nie zdystansował się do niej po wyznaniu szokującej prawdy na temat demona w jej ciele.
- Kochanie, Itachi jest w wiosce – rzuciła Mikoto. Kąciki ust mężczyzny drgnęły nieznacznie.
- Nie wiem, kiedy przybył, ale dopiero dzisiaj miałam okazję go zobaczyć – pospieszyła z wyjaśnieniami Haruno. Fugaku skinął głową na znak zrozumienia. – Wydaje mi się, że już niedługo wyjawię miejsce waszego pobytu.
- Och, to byłoby wspaniale, nieprawdaż? – zwróciła się do męża. Ten jednak ponownie skinął głową, co rozjuszyło Mikoto. – Ty sztywniaku! – zarzuciła mu kobieta. Jego wzrok powędrował w stronę swojej żony.
- Nazwałaś mnie sztywniakiem? – Sakura już dawno popłakałaby się ze strachu, gdyby to w jej kierunku wypowiadał się Fugaku.
- Nieboszczyk ma więcej werwy – żachnęła się Mikoto. Młoda Haruno natychmiast zasłoniła usta dłonią. – Zobaczymy naszych synów, wreszcie będziemy razem, a ty tylko kiwasz tą głową jak zabawka dla dzieci – kontynuowała bezlitośnie. Wzrok Fugaku zmienił się w beznamiętny.
- Wybacz nam na chwilę, Sakuro – zwrócił się do kobiety, po czym podszedł do swojej żony, przerzucił ją sobie prze ramię i skierował się w stronę rzeczki. Na jego usta wpełzł zawadiacki uśmieszek, gdy wrzucił czarnowłosą do zimnej wody. – To za sztywniaka.
- Wariat! – krzyczała zmoknięta Mikoto, ale jej oczy śmiały się razem z ustami. Sakura cieszyła się, że mogła podarować im chociaż cień nadziei. Sama bowiem nie wiedziała, co niesie dla niej jutro. Miała ochotę radować się razem z nimi, jednak byłyby to wymuszone uśmiechy i gesty. Życzyła im jak najlepiej, lecz dla niej samej jeszcze nie przewidywała szczęśliwego zakończenia. Wszystko stało pod jednym, wielkim znakiem zapytania.
***
Tymczasem w gabinecie Hokage atmosfera znacznie zgęstniała. Sasuke i Itachi mierzyli się badawczymi spojrzeniami, a Naruto na próżno starał się zwrócić na siebie ich uwagę.
- No i po co jestem Hokage, skoro i tak mnie ignorują? – zapytał sam siebie.
- Wszystko zostało już powiedziane, Hokage-sama – odparł Itachi. – Sakura się zgodziła.
- Nie wiedziała, na co się zgodziła – warknął jadowicie Sasuke. – Po prostu miała cię dość i zrobiła wszystko, by stąd wyjść.
- A może to ty ją denerwowałeś? – podjudzał go Itachi. Rozjuszony Sasuke obserwował idealną grę brata. Jego mimika pozostawała niewzruszona, spojrzenie miał baczne, a głos przesiąknięty sarkazmem. Jeżeli ktoś myślał, że to młodszy Uchiha był mistrzem w panowaniu nad emocjami to jeszcze nie poznał Itachi ‘ego.
- Co musiałeś jej zrobić w tym Akatsuki, że unika cię jak ognia? – zadrwił Sasuke, na co jego brat uśmiechnął się szeroko.
- Pocałowałem ją.
***
Sakura siedziała w salonie i relacjonowała Baku przebieg dotychczasowych wydarzeń.
- No, nie wierzę! – wykrzyknęła. – Itachi Uchiha w Konoha? Niech mnie piorun trafi! – pisnęła.
- Zupełnie nie pojmuję dlaczego tak się ekscytujesz – zaczęła Haruno, usilnie starając się zamaskować wszelkie targające nią uczucia. – To oznacza wojnę między nim, a Sasuke.
- I co? – zapytała Baku, wyraźnie nie pojmując obaw przyjaciółki. Zielonooka westchnęła.
- Już teraz musisz się opowiedzieć, po której stronie stoisz. Sasuke czy Itachi ‘ego. – rzuciła, siląc się na spokój.
- A jak nie, to co mi zrobią? – zaśmiała się Baku. – Pokonam każdego z osobna i w duecie też. Bracia Uchiha nie stanowią dla mnie problemu – płomiennowłosa puściła oczko do nieprzekonanej Haruno. – Ale ty chyba coś ukrywasz.
- Co? Ja? – zapytała. – Skądże. Ale ty masz pomysły – zaśmiała się nerwowo Sakura, co z miejsca ją zdradziło.
- Gadaj – ponagliła ją Baku. – No, już.
- Kiedy byłam w Akatsuki zdarzył się mały incydent – zaczęła, nerwowo bawiąc się palcami.
- Mam ci wyrwać język? – zdenerwowała się Baku, żądna jakichkolwiek nowinek.
- Itachi mnie pocałował, a ja jakoś niespecjalnie się opierałam – wyrzuciła z siebie. Spojrzała na niebieskooką, która dłońmi zakrywała usta, a w jej oczach zaczynały tańczyć wesołe ogniki.
- No to masz przechlapane! – zawołała i zeskoczyła z kanapy. – Ukryjmy cię.
- Dlaczego z góry zakładasz, że Sasuke już się dowiedział? – zapeszyła Sakura.
- Bo znam Itachi ‘ego i wiem, że nie przepuściłby żadnej okazji, by dopiec młodszemu braciszkowi – uśmiechnęła się diabolicznie. W tym momencie usłyszały, jak drzwi w holu otwierają się, a do środka wchodzi dwoje ludzi. Źrenice Sakury zwęziły się maksymalnie, a jej serce zaczęło łomotać. Już czuła się przyłapana.
- Co ty tu robisz? – z miejsca usłyszały pytanie Itachi ‘ego skierowane do Baku.
- Mieszkam tu, głupku – mruknęła i na potwierdzenie swoich słów rozsiadła się wygodnie zajmowanym fotelu.
- Wolę ją niż ciebie – syknął Sasuke.
- Na szczęście to nie zależy od ciebie, a od Sakury – tu starszy Uchiha posłał jej znaczące spojrzenie. – A ona już się zgodziła.
- Zgodziła na co? – zapytała bezwiednie.
- Żebym tu zamieszkał – Haruno poczuła się jak w pułapce.
- Świetnie. Dwa wielkie ego rodu Uchiha, na dodatek skłócone i mała, ruda, dokuczliwa, pyskata i nieogarnięta bijū. Plus Jūbi i możemy nazwać się wariatkowem – mamrotała pod nosem właścicielka posiadłości. Sasuke już otwierał usta, gdy przerwała mu Baku.
- No, ale nie zabijajcie się – doskonale wiedziała, że podjudza atmosferę. – Itachi nie chciał postąpić źle. Czuł się taki samotny i w ogóle, a Sasuke przypominał uczuciową bryłę lodu. No, a Sakura… - tu odwróciła się do przyjaciółki. – Taka biedna, porzucona i samotna istotka poszukiwała odrobiny ciepła – dodała. Sasuke mierzył płomiennowłosą lodowatym spojrzeniem, Itachi być może i kipiał, ale nie dawał po sobie tego poznać, zaś Sakurze zaczynała niebezpiecznie pulsować żyłka na skroni. Zamknęła powieki, a gdy je rozwarła zebranym ukazała się hybryda.
Cała frustracja, złość i wszystkie inne uczucia, z którymi nie dawała sobie rady w ostatnich dniach przeważyły. Osłabiona psychicznie po prostu pozwoliła sobą kierować, ale dzisiaj było inaczej. Miała nieodparte wrażenie, że to ona dominowała w jej symbiozie z Jūbim. Może to była iluzja, ale okazja zbyt kusiła, by z niej nie skorzystać.
- Potrzebujesz powtórki z łomotu, jaki spuściłam ci w sali treningowej? – zapytała niskim, głębokim głosem. – A ty jak biedna jesteś? Kto cię porzucił?
- Sakura – rzucił Sasuke, a Itachi już uruchomił swojego Sharingan. Wiedział jednak doskonale, że nie miał żadnych szans w starciu z dziesiątym demonem.
- Nie, Sasuke – mruknęła Baku, widocznie skruszona. – Przesadziłam.
- Odsuń się od niej – polecił Itachi. W spojrzeniu płomiennowłosej pojawił się bunt.
- Nie – rzuciła. – Pomogę jej.
- Nie możesz – wtrąciła Sakura. Zamknęła powieki, a gdy je otworzyła wszystkich poraziła niesamowita zieleń jej tęczówek.
- Kontrolujesz go? – zdenerwował się Itachi.
- Dopuściłaś go do siebie?! – krzyknął Sasuke.
- Ekstra! – wrzasnęła Baku. Sakura westchnęła.
- Nie! – przekrzyczała ich wszystkich. – Po moim pobycie w Akatsuki dowiedziałam się, że mogę używać hybrydy kiedy chcę, bez jakichkolwiek konsekwencji.
- Takiej władzy nie posiada się bez konsekwencji – rzucił poważnie Itachi.
- Niestety, ale muszę się z nim zgodzić – Sasuke, acz niechętnie, poparł brata.
- Ja ją tylko uruchamiam – mruknęła Sakura. – Nie korzystam z jej mocy.
- Głupia – żachnęła się Baku. – Masz dostęp do takiej potęgi, a z niej nie korzystasz.
- Nie jest zachłanna na władzę – ofuknął dziewczynę Itachi.
- Ale nigdy nie będzie wiedziała z kim ma do czynienia, jak nie pozna wroga – warknęła Baku. Sasuke zacisnął usta w wąską linię. – Ja dopuściłam do siebie Chōmei i dopiero wtedy pojęłam, z jaką siłą mam do czynienia. Nie było łatwo, to prawda, ale powoli, małymi krokami udało mi się go okiełznać – dodała i spojrzała znacząco na Sakurę. W pokoju zapanowało milczenie. Sasuke dostrzegał w słowach Baku ziarno prawdy, ale  i tak wiązało się to ze zbyt wielkim ryzykiem.
- Masz rację – odparła Sakura. – Jednak mam zbyt wiele do stracenia, by ryzykować opętaniem przez dziesiątego – spojrzała znacząco po braciach. – Ale nie powiem, kusi mnie, żeby go wypróbować – puściła rudowłosej oczko. Dziewczyna zaśmiała się.
- Po moim trupie – rzucili równocześnie Itachi i Sasuke. Następnie równocześnie na siebie spojrzeli i w tym samym czasie westchnęli. Sakura i Baku wpatrywały się w nich z niedowierzaniem.
- No, Saki – rzuciła w końcu niebieskooka. – Nie zazdroszczę ci.
- Powiedz mi coś, o czym nie wiem.
Siedziała w sypialni i rozczesywała mokre włosy, podczas gdy Baku pokazywała Itachi ‘emu dom i jego tymczasową sypialnię. Westchnęła. Zbyt wiele działo się w jej życiu, by mogła spokojnie odetchnąć. Miała tak dużo do stracenia i równie wiele do poświęcenia… Była już zmęczona tym wszystkim, co ją otaczało. Zmagała się dodatkowo z tajemnicą, której strzec obiecała Itachi ‘emu i Peinowi, a mianowicie jeszcze nie nadszedł czas ujawnienia obecności państwa Uchiha. Spojrzała w swoje odbicie i ujrzała Sasuke stojącego w drzwiach sypialni. Ponownie westchnęła.
- Wiem, o co chcesz zapytać – mruknęła i odłożyła szczotkę na swoje miejsce.
- Niby skąd? – zapytał i zamknął drzwi.
- Sasuke – mruknęła i odwróciła się w jego stronę. – To Itachi mnie pocałował, a ja byłam zbyt otępiała, by się mu sprzeciwić – uśmiechnęła się na widok przemykającej w spojrzeniu Sasuke ulgi.
- Nie o to chciałem zapytać – wymamrotał zły. Zaśmiała się perliście.
- Potem już nie zdarzyło się to ani razu – odparła i wstała z krzesła. Znowu utrafiła w samo sedno. – Zazdrośnik.
- Uważaj na słowa – ostrzegł ją. Kobieta udała przerażenie i wskoczyła na łóżko. Złapała za poduszkę i przyciągnęła ją do klatki piersiowej.
- Nie zabijaj! – zawołała teatralnym głosem.
- Przestań się wygłupiać – Sasuke przewrócił lakonicznie oczami.
- O, nie! On chce mnie zgładzić! – powtórzyła. Uchiha nie wytrzymał i wskoczył do niej na łóżko. Szybkim ruchem wyrwał jej poduszkę, a następnie zamachnął się nią na Sakurę. Kobieta padła na materac oniemiała. – Wojna, panie Uchiha? – złapała drugą, pierzastą i oddała mu z nawiązką.
- Wojna! – zawołali równocześnie i rzucili się na siebie, a już po chwili cały pokój tonął w pierzach. Jeszcze nigdy nie śmiał się tak głośno, jak dzisiaj z Sakurą. Zmęczeni bójką opadli na łóżko i uspokajali oddech.
- Sasuke? – zapytała Sakura.
- Hm?
- Co będzie, jak nie będę pamiętała takich momentów? – powiedziała. – No, wiesz. Gdy Jūbi mną zawładnie – Sasuke obrócił się do niej przodem.
- Nie zawładnie – odparł z przekonaniem. – A nawet jeśli, to będę walczył. I Naruto razem z Hinatą. Na pewno Ino, Baku też się dołączy. Zapewne Itachi również – ostatnie dodał z niesmakiem. – Nie ważne, kto. Nie poddamy się.
- Sasuke – szepnęła. Mężczyzna złapał jej rozgrzane policzki w dłonie. – Kocham cię.
- Kradniesz mi słowa – mruknął i pocałował ją czule. Nie bawiąc się w przebieranie zgasili światło i oddali się w przyzywające ramiona snu.
***
Z góry przepraszam Was za błędy, ale już chciałam dodać ten rozdział i mieć to z głowy. Wiem, jak to brzmi, ale gorąco dawało mi się we znaki, a wena waliła drzwiami i oknami. Może nie do końca stworzyłam coś, co można nazwać dziełem, ale po prostu musiałam ruszyć z zastoju.
Lisiak, dzięki że jesteś. Dopingujesz mnie, a ja staram się nadążać :) Ale wolę, jak ktoś jest, niż nikogo nie ma :* dzięki wielkie za siłę i motywację do działania.
Aerix. Oj, Kochana. Masz u mnie wielkiego plusa za piwo, ale jak wolisz to buziak też może być. A najlepiej, żebyś już zawsze przy mnie była :) Zastanawia mnie, co skłoniło Cie do konkluzji, że ten blog po prostu jest nieczynny. Jeśli byłabyś tak dobra i mi to wyjaśniła... :P
Miku-chan. Pisz, pisz i pisz. No, już nie mogę się doczekać Twojej notki. Tak w sekrecie Ci powiem, że chciałam swoim rozdziałem zmotywować Cię do działania. :) Chciałabym przeczytać coś na Nfof :) Liczę na Ciebie i trzymam kciuki.
Halyey. Mimo, że mnie już porzuciłaś to i tak dedykuję Ci ten rozdział. Byłaś przy mnie w trudnych chwilach i jeśli Cię zawiodłam, to przepraszam, nie chciałam. Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze tu spotkamy i mile powspominamy :* 
A teraz, Kochani, dobranoc i mam nadzieję, że przeze mnie nikt nie zarwie nocki :*
P.S. Zapraszam do kontaktu @, jeśli komuś jest mnie mało na blogu :*

Autor: .romantyczka

14 komentarzy:

  1. Dobra. Zapłacisz mi za te rumieńce za policzkach... ugh, jak to okropnie wygląda!

    A tak na poważnie... ogromne dzięki, dzięki, dzięki za dedykację! Ja przecież nie robię nic takiego specjalnego... a przy najmniej nie czuję się jakoś specjalnie.

    Siły zawsze mam w nadmiarze, jestem jedną z tych osób, co wołają "Panie Boże daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to ich wszystkich pozabijam" :D Także bierz, ile dusza zapragnie :)

    Z motywacją ciut gorzej, ale też nie jest źle, jak będzie Ci jej brakować, to służę pomocą :*

    Nadążasz, nadążasz, nie bój się. Choć może troszkę przykrótki ten rozdział... ale rozumiem, o co Ci chodzi :) Też mam coś takiego.

    Dla Ciebie warto zarwać nockę, tak więc, nawet jeśli ktoś rzeczywiście to zrobi, to nie pożałuje. Ręczę za to :*

    Dobranoc :*
    Lisiak

    P.S.
    Ciebie zawsze jest nam mało na blogu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Romantyczko, romantyczko! Itaś ma być z Sakurą, @(&(*&#@&*#^! ><' A tak ogółem rozdział świetny, chociaż ta nasza Sakura jest taka za dobra;p ale tylko troszku;)
    Nie mogę doczekać się momentu, w którym Sasuke się dowie, że Sakura ma kontakt z jego rodzicami;) ba, kiedy ich zobaczy. o matko, będzie szczęśliwa rodzinka a różowa zostanie osamotnionym barankiem;) jak nic!
    Baku jest bardzo pozytywną i barwną postacią;) żal mi będzie, jak umrze. :/ ale przetrwam, jestem dzielna.

    co do mojej koncepcji, że blog jest nieaktywny - jestem przyzwyczajona z moich poprzednich obserwowanych blogów, że norki pojawiają się znacznie częściej niż u Ciebie. ;) jak już może wiesz, te myśli odpłynęły w niepamięć więc spokojna Twoja rozczochrana. ;>

    weny Skarbie, weny! nie mogę się doczekać następnej notki, będę męczyć na e-mailu o nią i jeszcze kilka innych rzeczy. :) także spodziewaj się liściku ode mnie. ;*

    ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa! Dziękuje za dedykacje ;** A tak w sekrecie ci powiem, że dziś planuje zacząć pisanie kolejnego rozdziału na Nfof ;) Więc udało ci się ;) Ale, ale! rozdział 5 na shannaro jest już napisany i większość sprawdzona i, i, i... jest dłuuuuuggi ;D Bo kilka osób zmotywowało mnie do pisania dłuższych rozdziałów tam ;D Wiem kochana, że czekasz na jednopartówkę ale stanełam właśnie w najważniejszym momencie i od wczoraj zabieram się do napisania tego momentu, ale coś nie pyka... ale pyknie! Ja to wiem! ;D

    Nie, nie nie! Sasuś ma być z Sakurą XD <- nawiązując do komentarza Aerix ;D

    A co do rozdziału to same ahy! *___* Hmm... chyba teraz to ja skrycie będę próbować motywować cię do pisania częściej rozdziałów tutaj ]:-> hihihihi

    Oh to było takie słodkie jak Sakura zamartwiała się o Sasuke, gdy spóźniał się z misji, w końcu już raz ją zostawił... Ale nie, Sasuś tym razem stanął na wysokości zadania i wrócił ;D
    Ta walka pomiędzy Baku a Sakurą była idealna, pomimo iż Baku jest dobra w walkach, w końcu pokonała Saska, to jednak ma też swoje słabe punkty, które wyraźnie były widoczne w tym rozdziale.
    Uuu.. czyżby Sakura żałowała tego że wychodząc z gabinetu Naruciaka powiedziała że się zgadza, pomimo iż początkowo nie wiedziała zabardzo na co? ;D W końcu teraz ma też Iśka na głowie ;D i zazdrosnego Saska hihihi ;D
    Tak jak moja przedmówczyni, również nie potrafię się doczekać momentu w którym Sasuke dowie się że Sakura ma kontakt z jego rodzicami, którzy notabene według jego mniemania nieżyją. I że są w wiosce! I że Sakura ich odwiedza co jakiś czas oh! Mam dziwne wrazanie ze z poczatku nie bedzie zadowolony iz ukrywala to wszystko przed nim , ale gdy przelknie swoja dume wszystko powinno wrocic do 'normy' ;)
    Ah... Baku, ona jest tak barwa postacie, ze nie potrafie wyobrazic sobie jej straty, aczkolwiek jako osoba rowniez piszaca opowiadania wiem ze fabula tego wymaga ;)
    Mam wrazenie ze tu niedlugo naprawde rozwiaze sie mini domowa wojna w wykonaniu Sasuke i Itachiego ;D O dziwo reakcja Sasa na pocalunek nie byla az tak zla jak sobie wyobrazalam hihi ;D Ale moze to i lepiej ;)

    I teraz nie pozostaje mi nic innego jak zyczyc ci ogromnego przyplywu weny na nastepny rozdzial! ;) A teraz lece cie pomeczyc na @ ;*
    Buzka! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >.< Itaś ma być z Sakurą, @*&^$&$#^%@*^#!

      Usuń
    2. Ieee >.<' Saku ma być z Sasem >.<'

      Usuń
    3. @_@ nejn!
      Sakura ma być z Itasiem! bo skoro niemożliwe jest żeby byla z Sasem w mandze, to pojedziemy calkowicie po niemozliwosci i ja z Itaśkiem chajtniemy!

      Usuń
    4. No, błagam Was, dziewczyny. Jakby w ogóle ten temat podlegał dyskusji. Sakura będzie z Deidarą xD Sasuke pójdzie do zakonu, a Itachi otworzy sklep z bielizną xD

      Usuń
    5. Aerix... masz łeb... ale jestem za Miku-chan :) Lubię tę dwójkę :)

      Romantyczko... Twoja wizja Sasuke i Itachi'ego... padłam trupem XD Chciałabym to zobaczyć :D

      Usuń
  4. Ją wcale nikogo nie opuscilam! Po prostu byłam na wakacjach, bez dostępu do komputera, a w dodatku mój telefon był w naprawie i nie mogłam nawet korzystać z internetu w nim:-( dzieeeekuje ślicznie za dedykacje :-*:-*:-*:-*:-* rozdział świetny, jak zawsze zreszta, to już nudne :-P:-P;-) hayley

    OdpowiedzUsuń
  5. :-( brak weny??? Hay

    OdpowiedzUsuń
  6. Co się dzieje? Odezwij się... Hay

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć nowy rozdział na
    http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy nn??
    czemu tu się nic nie dzieje?? :'(

    OdpowiedzUsuń
  9. Znalazłam Twojego bloga i już od pierwszego rozdziału się zakochałam *-* Uwielbiam czytać Twoje posty :D Osobiście wolałabym żeby Sasuke był bardziej zazdrosny o ten pocałunek. Nie żeby reagował bitwą, ale żeby zapytał o to Sakurę czy coś. Wtedy pokazałby więcej uczuć i tym samym byłoby widać jeszcze większy kontrast między jego teraźniejszym zachowaniem, a poprzednim.
    Ale jak pisałam, kocham Twojego bloga <3
    ~Shieruu

    OdpowiedzUsuń