Stanęły we wrogich kątach
pomieszczenia i spojrzały na siebie. Na ustach każdej z nich widniał perfidny
uśmiech, ale oczy pozostawały czujne i beznamiętne. Sakura swoim pokazowym
ruchem zaciągnęła na prawą dłoń rękawiczkę, wyciągnęła ją przed siebie, a
następnie puściła materiał ochraniacza. Baku uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Jeżeli myślisz, że się ciebie
obawiam – zaczęła, ale w tym momencie Sakura, w którą wpatrywała się
płomiennowłosa zamieniła się w kłodę, a prawdziwa shinobi pojawiła się za
dziewczyną przykładając jej do krtani chłodną stal kunai.
- Jesteś martwa – prychnęła
różowowłosa i pozwoliła zdystansować się bijū siódmego.
- To było nie fair – mruknęła
niebieskooka, na co Sakura zaśmiała się w odpowiedzi.
- Nie trać czujności – pouczyła ją.
Doskonale pamiętała ten trening, który wykonała z Tsunade. Każde słowo jej
mentorki zapadało jej głęboko w pamięć i teraz przywoływała je z nową falą
bólu.
- Nie straciłam – zaprotestowała
żywo Baku, ale i w tym momencie Sakura zniknęła pozostawiając za sobą kłodę.
Rudowłosa obróciła się za siebie z wyrazem triumfu na twarzy, ale jakie było
jej zdziwienie, gdy nie ujrzała różowowłosej. Gdy miała ponownie się obrócić
poczuła, jak zielonooka kolejny raz pieści skórę jej szyi zimnym kunai.
- Umiesz w ogóle walczyć? – zapytała
Haruno. Baku powściągnęła emocje i nie pozwoliła sobie na wytrącenie z
równowagi.
- Potrafię to i owo – rzuciła widząc,
że Sakura stanowi inny rodzaj przeciwnika, niż Uchiha. Prychnęła pod nosem. –
Pokonałam Sasuke – zielonooka uśmiechnęła się w duchu.
- Chyba nie był zadowolony –
mruknęła. Baku wykorzystała chwilę nieuwagi Sakury i zniknęła, by pojawić się
za nią z przystawionym do jej szyi kunai. Tym razem również czekało ją
rozczarowanie, gdyż postać Haruno zmieniła się w deszcz płatków kwiatu wiśni, a
sama zielonooka zjawiła się znikąd po prawej stronie płomiennowłosej i uderzyła
ją z całej siły. Dziewczyna przeleciała przez pokój i z impetem uderzyła w
naprzeciwległą ścianę, krusząc przy tym tynk i farbę.
- Jak ty… - wysapała niebieskooka,
ale Sakura nie dała po sobie poznać jakichkolwiek emocji.
- Nie rozumiem – zamyśliła się. –
Jak mogłaś pokonać Sasuke, skoro nie radzisz sobie ze zwykłym Kawarimi no Jutsu
– dodała i ponownie zniknęła, a na jej miejsce pojawiło się pięć innych Haruno.
- Kage Bunshin no Jutsu –
powiedziała na głos Baku i przyjęła postawę do ataku. – Pestka.
- Zobaczymy – powiedziało naraz pięć
Haruno i rozpierzchły się po całym pomieszczeniu. Każda z nich używała innej
techniki, których rudowłosa nie potrafiła sklasyfikować.
Czytała wiele książek w swoim życiu
i w niektórych przewijało się nazwisko Haruno jako klanu należącego do bardzo
silnych i niedających się poznać. W żadnej z nich nie znalazła choćby wzmianki
o jakiejkolwiek technice rodu Kwiatu Wiśni, więc teraz nie miała pojęcia, co ją
czeka. O rodzie Uchiha wiedziała niemalże wszystko. Znała Itachi ‘ego i Madarę,
z którymi miała sposobność walczyć, także doskonale zdawała sobie sprawę, co w
bezpośrednim starciu może użyć posiadający Sharingan Sasuke. Sakura jednak była
pierwszą z Haruno, z którą miała do czynienia.
Obserwowała każdy jej ruch i
odbijała wszystkie kunai i shurikeny, jakie były skierowane w jej stronę. Na
razie różowowłosa używała znanych jej technik, więc tym bardziej jej irytacja
wzrastała, gdy dawała plamy na najprostszych działaniach. Na ten teraz Sakura
Haruno kładła ją na łopatki zwykłymi klonami.
Użyj mnie usłyszała w myślach głos
Chōmei. Zirytowana pokręciła głową i walczyła dalej.
No, dalej zachęcał ją do pójścia na
łatwiznę, ale Baku doskonale zdawała sobie sprawę, jak może zareagować
gnieżdżący się w Sakurze Jūbi, gdy siódmy uaktywni swoje zdolności. Konoha nie
zniosłaby takiego Armagedonu.
- Kuso – warknęła wściekła, gdy
przez nieuwagę pozwoliła jednemu z klonów zranić się kunai. W pewnej chwili
wszystkie pięć Haruno ruszyło na nią z pełną mocą. Baku stanęła w pozycji
obronnej, bo nie miała więcej czasu na przygotowanie obszarowego ataku. Klony
zaatakowały błyskawicznie. Szły jeden za drugim, znikając po oddanym razie, gdy
zza dymu wyłoniła się prawdziwa Sakura, wymierzając nieznaną Baku technikę
prosto w mostek płomiennowłosej.
- Mam cię – szepnęła zielonooka i
obserwowała, jak dziewczyna zatrzymuje się w miejscu i patrzy na różowowłosą
zdziwionym spojrzeniem.
- To twoja rodzinna technika? –
zdołała wykrztusić Baku, zanim poczuła, jak jej płuca napełniają się wodą.
- Nie – odparła spokojnie Sakura. –
Nie używam technik swojego rodu – dodała i obserwowała, jak niebieskooka powoli
traci oddech. Szybko wykonała kilka pieczęci, przegryzła opuszkę i przyłożyła
ją do swojego czoła. Woda natychmiast opuściła organizm bijū siódmego dając jej
ulgę i spokojny oddech.
- Co to… - nie zdołała sformułować
zdania, gdy jej nogi oplotły pnącza, wijąc się po jej brzuchu i rękach, aż po
szyję. Dziewczyna momentalnie chciała się uwolnić, ale zszokowana odkryła, że
nie ma chakry. Doskonale wiedziała, że nie zużyła całej podczas walki z Sakurą,
więc była jeszcze bardziej zdziwiona, gdy domyśliła się, że to pnącza wyssały z
niej resztki energii.
- Owari – rzuciła Haruno, a rośliny
opuściły zesztywniałe ciało płomiennowłosej. Sakura podeszła powoli do
wycieńczonej przeciwniczki i podała jej rękę, którą Baku z chęcią przyjęła.
- Nieźle – powiedziała z uznaniem.
Była zbyt dorosła, by pokazywać po sobie zazdrość i niezadowolenie z przegranej
w uczciwej walce.
- Nie spodziewałam się, że dam radę
cię pokonać, skoro zawojowałaś Sasuke – uśmiechnęła się różowowłosa i ruszyła
do wyjścia.
- Miałam dużo do czynienia z
nazwiskiem Uchiha, więc doskonale wiem, jakimi technikami władają i jak się im
oprzeć – powiedziała. Weszły do kuchni, gdzie Baku usiadła przy blacie, a
Sakura nalała do szklanek wody. Pokroiła cytrynę w plastry, a z doniczki urwała
kilka liści mięty. Dorzuciła lodu i postawiła gotowy napój przed
płomiennowłosą. – U ciebie to była wielka niewiadoma.
- Nie używam rodzinnych technik –
uśmiechnęła się Haruno i upiła łyk ze swojej szklanki. Ostrożnie odstawiła
naczynie na blat i spojrzała dziewczynie w oczy. – Świetnie sobie radzisz bez
pomocy Chōmei.
- Tak – odparła płomiennowłosa. –
Dopóki nie wpycha się na siłę. Wiesz, czasami nie umiem go opanować, ale lubię
jego obecność – rzuciła beztrosko, a uśmiech zamarł na ustach zielonookiej.
- Żeby pozbyć się Jūbiego muszę użyć
pozostałych demonów – zaczęła Sakura.
- Wiem – skinęła Baku. Różowowłosa
przełknęła ślinę.
- Nie wiem co się stanie z tobą, gdy
Chōmei zniknie z twojego ciała – wyrzuciła to, co leżało jej na sercu. Bała
się, że dziewczyna postanowi wycofać się z całego planu, a wtedy wszystko
zostanie zaprzepaszczone. Nie będzie żadnej nadziei na wyeliminowanie demonów.
– Nawet nie wiem, ile dokładnie masz lat. Może dojść do samoczynnego rozpadu
komórek i wtedy… - wielka gula ugrzęzła w jej gardle uniemożliwiając
powiedzenie tego na głos.
- Wtedy umrę – uśmiechnęła się
wesoło Baku.
- Przestań! – krzyknęła Sakura.
Poderwała się z krzesła i podeszła do okna. – Jak możesz podchodzić do tego tak
optymistycznie!?
- Słuchaj – rzuciła niebieskooka i
podeszła do Sakury. – Swoje przeżyłam. Znacznie więcej mam chwil, gdy jestem
już zmęczona tym, że nic mnie nie zaskakuje. Nie szukam miłości, bo i tak jej
nie znajdę. Przeżyję każdego, z kim się zwiążę – mruknęła.
- Ale – zaczęła Haruno, lecz
zamilkła widząc, jak Baku otwiera usta.
- Dzieci mieć nie mogę, rodziny nie
mam. Wolę umrzeć z myślą, że udało mi się pokonać zadufanego w sobie Sasuke
Uchiha – puściła jej oczko, a Haruno uśmiechnęła się szeroko. Momentalnie
jednak posmutniała.
- To niesprawiedliwe, że musisz
przez to przechodzić – warknęła zła. – Że my musimy przez to przechodzić. Tak
nie powinno być – dodała.
- Nie zmienisz tego – Baku złapała
Sakurę za rękę. – Nigdy nie miałaś na to wpływu, a teraz możesz to zmienić. I
jeżeli wiem, że i ja mogę w tym uczestniczyć – mówiła, a jej oczy zaczynały
błyszczeć. – Że przyczynię się do uwolnienia ludzi od tego przekleństwa, to
zrobię to – dodała. Żar w jej głosie i determinacja w spojrzeniu kazały Sakurze
wierzyć w każde jej słowo.
Poznała ją na tyle, że niemalże
mogła dotykać jej uporu i zawziętości. Była silna i mądra, a przez życie szła
jak burza. Brała z niego pełnymi garściami, bo wiedziała, że w każdej chwili
może to stracić. Sakura westchnęła.
- Na razie nie rozmawiajmy o tym –
burknęła i odsunęła się od Baku. Dziewczyna posłała jej znaczące spojrzenie.
- Ale Sasuke to niezłe ciacho –
rzuciła zaczepnie. Sakura posłała jej ostrzegawcze spojrzenie, za którym czaił
się uśmiech.
- Przestań – mruknęła udając, że ją
to zniesmaczyło.
- Dobry jest w łóżku? – zapytała
płomiennowłosa i momentalnie umknęła w stronę schodów na piętro.
- Baku!
***
Kilka dni minęło w spokojnej
atmosferze. Dzisiaj jednak Sakura z niepokojem wyczekiwała powrotu Sasuke z
misji. Gdy wychodził z domu obiecywała sobie, że nie da się panice, jednak już
wczoraj dopadła ją nerwica. Krążyła niespokojnie po domu, nic nie jadła, była
jak widmo. Sama nie wiedziała, czemu tak reaguje.
- Boisz się, że znów odejdzie –
rzuciła Baku, nie odrywając wzroku od książki.
- Przestań – poprosiła Haruno. Ton
jej głosu sprawił, że płomiennowłosa zatrzasnęła tom i spojrzała na zielonooką.
- Było aż tak źle? – zapytała. – Jak
nie chcesz o tym mówić, to nie mów. Nie chciałam cię urazić, wybacz – zaczęła
się tłumaczyć, ale Haruno uciszyła ją gestem ręki.
- Było, minęło, ale ten czas nie był
kolorowy – usiadła na kanapie obok dziewczyny i zaczęła snuć opowieść, chcąc
oderwać myśli od strachu przed ponownym odejściem Sasuke.
Zmęczona poprzednią nieprzespaną
nocą Sakura położyła się na łóżku i praktycznie momentalnie zasnęła. Baku
siedziała w salonie przy dogasającym kominku i kończyła czytać, gdy do holu
wszedł Sasuke. Był jeszcze cały w umundurowaniu ANBU, ale nie zauważyła żadnych
ran czy poszarpanych ubrań.
- Cześć – uśmiechnęła się szeroko i
spojrzała w jego stronę.
- Gdzie Sakura? – zapytał i wszedł
głębiej do domu.
- Śpi – rzuciła dziewczyna. –
Normalnie była jak duch – chciała sprowokować Uchihę do zadawania pytań. Miała
mu dużo do powiedzenia na temat jego zachowania.
- Coś się stało? – nie dał po sobie
poznać, ale w głębi zaniepokoił się. W głowie miał już cały scenariusz, gdzie
Sakura daje się opętać dziesiątemu.
- Bała się – odpowiedziała
tajemniczo Baku.
- A można jaśniej? – zirytował się
Sasuke.
- Przez ostatnią dobę co pięć minut
wyglądała przez okno i sprawdzała, czy już wracasz – zła wstała z kanapy i
podeszła do niego. Szturchnęła go oskarżycielsko palcem wskazującym, a wzrokiem
niemalże go zabijała. – Bała się, że już nie wrócisz. Że znowu odszedłeś i
zostawiłeś ją bez słowa pożegnania – dodała. Uchiha zamarł. Zamrugał w szoku
powiekami i mimowolnie spojrzał na schody prowadzące na piętro.
- To było głupie – skwitował.
- Opowiedziała mi, co się wtedy
wydarzyło – wysyczała. – Jak ją zraniłeś i zostawiłeś. Jak ci wyznała miłość –
rzucała bezlitośnie w jego stronę wszystko, co usłyszała. – I na jej miejscu
nie pozwoliłabym ci nawet spojrzeć w swoją stronę, a ona, nie dość, że ci
wybaczyła, to pozwoliła ci tu mieszkać i ponownie wyznała ci miłość – warknęła.
– Powinieneś dziękować światu za to, że masz Sakurę. Powinieneś ją przepraszać
i błagać o wybaczenie. Nawet, jeśli już się na ciebie nie gniewa.
- Myślisz, że o tym nie wiem? –
rzucił oschle. Teraz to Baku zamrugała powiekami w zdziwieniu. Pan Uchiha
przyznający się do winy i porażki? Skory do kajania się i przepraszania?
- To coś nowego – mruknęła.
Odchrząknęła zmieszana. – Idź do niej.
- Tak właśnie zamierzałem – odparł.
- No, to ten. Dobranoc – pożegnała
się i skierowała się do swojego pokoju. Sasuke westchnął i wspiął się na
piętro. Wszedł do sypialni, którą dzielili wspólnie z zielonooką i zdjął całe
uzbrojenie ANBU. Wziął szybki prysznic i ubrany jedynie w spodnie położył się
przy Sakurze. Oddech miała niespokojny i co chwila przewracała się z boku na
bok. Czoło miała zroszone potem, a usta spierzchnięte. Wyciągnął rękę w jej
stronę i pogładził jej policzek. Haruno momentalnie rozwarła powieki, w których
czaił się strach.
- Sasuke? – wyszeptała.
- Jestem tu – odpowiedział i na
dowód swych słów musnął delikatnie jej wargi. Czuł, że drży na całym ciele,
więc momentalnie przygarnął ją do siebie, a w odpowiedzi Sakura wtuliła się w
niego ufnie i dopiero wtedy uspokoiła swój oddech.
- To dobrze – odparła cicho. Sasuke
zaśmiał się drwiąco.
- Panna Haruno cieszy się z mojej
obecności. To coś nowego – rzucił w rozbawieniu.
- Ale zabawne – odparła burkliwie. –
Udław się.
- Nie mogę - uśmiechnął się zaczepnie. – Bo zginiesz
beze mnie – chciała coś odpowiedzieć, ale wiedziała, że miał rację. Niby
zażartował, ale to była prawda. Gdyby umarł, to ona umarłaby razem z nim. Sasuke
wyłapał jej chwilę milczenia, bo zmierzwił jej włosy. – Hej, przestań.
- Przestań co robić? – zapytała i
złożyła subtelny pocałunek na skórze jego torsu. Pachniał przyjemnie po
kąpieli. Pachniał piżmem i… I jej Sasuke. Uwielbiała tę mieszankę. Ponownie
złożyła pocałunek na jego ciele czując, jak cały sztywnieje. – Pamiętam, co ci
obiecałam przed misją.
- Sakura – szepnął głosem napiętym
od pożądania. Jego zmęczenie odeszło gdzieś na drugi plan, ustępując miejsca
pragnieniu posiadania jej. Błyskawicznie położył ją na materacu, a sam usadowił
się na jej biodrach, ograniczając tym samym jej ruchy. Nachylił się nad nią i
patrzył w jej oczy pełne żarliwości i tęsknoty.
- Liczę na to, że wciąż masz zły
humor – odparła zaczepnie. Podniosła się na łokciach i wpiła się zachłannie w
wargi Sasuke.
- Jestem wściekły – mruknął
pogłębiając pieszczotę.
- Pokaż mi, jak bardzo… - szepnęła
prowokująco.
- Chętnie – przygryzł delikatnie jej
wargę i pozbył się jej piżamy. – I
przestań kraść moje koszule.
- Przestanę, jak zaczniesz je samemu
prać i prasować – uśmiechnęła się i pchnęła go, siadając mu na kolanach.
Opuściła lekko jego spodnie i niespodziewanie nabiła się na niego, czując
potężną falę doznania. Karooki objął ją szczelnie i zaczął poruszać się w niej
ekstatycznie, delektując się każdą sekundą nadchodzącego spełnienia.
***
Następnego dnia rano obydwoje
zbudzili się wtuleni w siebie nawzajem. Brak promieni słonecznych
przedzierających się do ich pokoju zwiastował pochmurne niebo i ulewny deszcz.
- Jak było na misji? – zapytała
Sakura, palcem rysując kółeczka na torsie czarnowłosego.
- Piekielnie nudno – odparł Sasuke i
ziewnął przeciągle. – Rozleniwiłem się – mruknął i odpowiedział na pieszczotę
Sakury czułym pocałunkiem złożonym na jej wargach.
- Masz rację –uśmiechnęła się. –
Kiedyś wstawałeś najwcześniej z nas wszystkich – miała na myśli czasy drużyny
siódmej.
- W Hebi czasami w ogóle nie kładłem
się spać – mruknął. Haruno wzięła głęboki oddech i podniosła na niego pytające
spojrzenie. Odchrząknął. – Targała mną bezsenność.
- Och, ale wyznania – usłyszeli głos
Baku. Jak oparzeni odskoczyli od siebie. Sasuke uderzył głową w wezgłowie
łóżka, a Sakura całkowicie z niego spadła. Rudowłosa spojrzała po nich i
wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- Baku! – wrzasnęła wytrącona z
równowagi Haruno. Poderwała się na równe nogi i zmierzyła ją ostrzegawczym
spojrzeniem. – Chcesz powtórki z treningu?
- No, weź – mruknęła przygaszona
niebieskooka. – Ja mam tylko wam przekazać, że Hokage chce was widzieć
najszybciej, jak to jest możliwe.
- Naruto? – zapytał Sasuke w
momencie, gdy Sakura odwróciła w jego stronę spojrzenie.
- Może coś z Hinatą – domniemała
zielonooka.
- Nie ważne co. Czas się ogarnąć –
Uchiha wzrokiem ponaglił Baku do wyjścia. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi
obydwoje skierowali się do łazienki.
- Mamy tylko piętnaście minut –
rzuciła ostrzegawczo. Na ustach Sasuke zagościł drwiący uśmieszek.
- Zobaczymy, co da się z tym zrobić
– szybko przerzucił sobie piszczącą różowowłosą przez ramię i wszedł do
łazienki, zatrzaskując za nimi drzwi.
Ciężkie chmury wiszące nad Konohą
zawały się ostatkami sił powstrzymywać ulewę, która nad nimi ciążyła. Porywisty
wiatr targał koronami drzew pobliskich lasów i wzbijał tumany kurzu poboczy
chodników. Ludzie pochowali się w domach, powodując tym samym wszechogarniającą
pustkę.
- Jakby zło czaiło się na każdym
kroku – mruknęła Sakura, której humor pogarszał się z minuty na minutę. Sasuke
wiedział, że to była sprawka demona. Nie potrafił pojąć, jak szybko ta kobieta
staje się namiastką dawnej Sakury. Z dnia na dzień była coraz bardziej
nieobecna, a większość jej zachowań zmieniła się nie do poznania. Spojrzenie,
coraz częściej obce niż choćby spokojne, nerwowe ruchy i znacznie mniej
opanowania. Haruno uzbrajała się w kokon, z którego nie wydostanie się ani
demon, ani niestety Sakura.
- Przestań gadać pierdoły – rzucił
zirytowany Uchiha, nie zaszczycając jej choćby spojrzeniem.
- Och, zamknij się – warknęła i nie
zważając na karookiego, który zatrzymał się na chwilę, przyspieszyła kroku.
Miał ochotę ją udusić. Po prostu skręcić jej kark. Wziął kilka uspokajających
oddechów i wszedł do budynku urzędowania Hokage.
- Hokage-sama już was oczekuje –
uśmiechnęła się sekretarka i wskazała im drzwi do gabinetu wielebnego.
- Jakbym nie wiedziała, gdzie siedzi
ten matoł – mruknęła Sakura i weszła do pomieszczenia, zostawiając za sobą
oniemiałą kobietę i zniesmaczonego Sasuke.
- Te dni – rzucił porozumiewawcze
spojrzenie urzędniczce, a jej twarz momentalnie się rozpogodziła. Skinęła głową
i odprowadziła go spojrzeniem do wejścia.
- Chciałeś nas widzieć – usłyszał
wchodzący do pomieszczenia Uchiha.
- Muszę z wami porozmawiać – twarz
Naruto nie wyrażała absolutnie żadnych emocji. Zielonooka bez zbędnych
zaproszeń rozsiadła się w najbliższym fotelu, jednak Sasuke postanowił
umiejscowić się w kącie pokoju i stąd obserwować bieg wydarzeń.
- Co masz nam do powiedzenia? –
zaczął Sasuke, uprzedzając lawinę pytań ze strony różowowłosej. Kobieta
obdarzyła go karcącym spojrzeniem, jednak on nic sobie z tego nie robił.
Bardziej od jej humorków interesowało go to, co chciał im przekazać Naruto.
Blondwłosy odchrząknął, unikając bezpośredniego spojrzenia Sasuke. Karooki już
wiedział, o co chodziło. Nim jednak zdołał cokolwiek powiedzieć, uprzedził go
Uzumaki.
- Itachi jest w wiosce – Sasuke
zgrzytnął zębami i zacisnął dłonie w pięści. Spojrzał na Haruno, której powieki
rozwarły się szeroko. Usta miała otwarte, a brwi uniesione wysoko.
- Żartujesz – zaczęła. – Powiedz, że
żartujesz – prosiła. Zerwała się z miejsca i zaczęła krążyć nerwowo po pokoju.
Itachi powie im o rodzicach jego i Sasuke czy może będzie milczał? Wygada o jej
zwierzeniach? Co może wyjawić? Jak na zawołanie przypomniała sobie o ich
pocałunku. Kuso. Kuso. Kuso. Zaczynało robić się cholernie nieprzyjemnie.
- Co jest? – zdenerwował się Sasuke.
Sakura podskoczyła na dźwięk jego głosu.
- Nic – odparła. – Nic. Ja tylko…
Muszę iść – jąkała się. – Tak, idę – skierowała się do drzwi. Nim jednak
zdołała nacisnąć klamkę, te rozwarły się szeroko i Haruno wpadła wprost na
sprawcę całego zamieszania.
- Itachi – szepnęła.
- Sakura – odpowiedział mężczyzna i
wepchnął ją do środka.
- Witaj – Naruto skinął mu na
powitanie, a Sasuke obserwował tę szopkę z politowaniem. Szybko jednak
przywdział kamienną maskę i beznamiętny wzrok. Usta zacisnął w wąską linię na
znak, że nie odezwie się ani słowem.
- Bracie – usłyszał. Jakaś malutka
część jego serca drgnęła, ale nie pozwolił jej na więcej. Może i nie był winny
śmierci ich rodziców, ale opuścił go. Nie wrócił po niego, zostawiając go na
pastwę losu, który nie był łaskawy.
- Ja muszę iść – mruknęła Sakura i
skierowała się do drzwi.
- Jeszcze nie skończyliśmy – zaczął
Naruto.
- Nieważne – rzuciła. – Zgadzam się.
Wystarczy? – zapytała. – Super. A teraz muszę iść – Sasuke obserwował jej
dziwne zachowanie. Wiedział, że gdy wyjdzie, straci jakiekolwiek wsparcie w tej
rozmowie.
Przemieszczała się po uliczkach
Konohy z grymasem na ustach.
- Głupi Uchiha – mruczała pod nosem.
– Już nie mogłam dostać gorszej kary. Po prostu gorzej być nie mogło –
mamrotała cicho, żywo gestykulując rękami. Nagle przypomniała sobie o rodzicach
braci. Jeszcze nie wiedzą, że teraz to obaj ich synowie są w wiosce. Och,
Mikoto się ucieszy, a Fugaku odczuje ulgę. Rozejrzała się, czy nikt jej nie
obserwuje i szybko udała się w miejsce zejścia do jaskini, w której mieszkali
rodzice mężczyzn.
- Pani Uchiha? – zawołała, gdy
znalazła się już na dole. – Halo!
- Tutaj – usłyszała oddalony głos
Mikoto. Skierowała się w stronę ogródka, w którym kobieta plewiła. – Jak się
masz, kochanie? – zapytała i uścisnęła ją serdecznie.
- Dobrze – odparła i poprowadziła ją
do huśtawki. – Itachi jest w wiosce – powiedziała. Z radością obserwowała
wykwitające na jej obliczu szczęście.
- Fugaku! – zawołała. Sakura
spojrzała, jak mężczyzna z wrodzonym majestatem wyłania się z małej chatki. On
nawet z obory wyjdzie jak król z pałacu, pomyślała i uśmiechnęła się na to
porównanie. Szybko ukryła je w pamięci przed badawczym spojrzeniem pana Uchihy.
- Witaj, Sakuro – przywitał się z
shinobi. Różowowłosa cieszyła się, że nie zdystansował się do niej po wyznaniu
szokującej prawdy na temat demona w jej ciele.
- Kochanie, Itachi jest w wiosce –
rzuciła Mikoto. Kąciki ust mężczyzny drgnęły nieznacznie.
- Nie wiem, kiedy przybył, ale
dopiero dzisiaj miałam okazję go zobaczyć – pospieszyła z wyjaśnieniami Haruno.
Fugaku skinął głową na znak zrozumienia. – Wydaje mi się, że już niedługo
wyjawię miejsce waszego pobytu.
- Och, to byłoby wspaniale,
nieprawdaż? – zwróciła się do męża. Ten jednak ponownie skinął głową, co
rozjuszyło Mikoto. – Ty sztywniaku! – zarzuciła mu kobieta. Jego wzrok
powędrował w stronę swojej żony.
- Nazwałaś mnie sztywniakiem? –
Sakura już dawno popłakałaby się ze strachu, gdyby to w jej kierunku wypowiadał
się Fugaku.
- Nieboszczyk ma więcej werwy –
żachnęła się Mikoto. Młoda Haruno natychmiast zasłoniła usta dłonią. –
Zobaczymy naszych synów, wreszcie będziemy razem, a ty tylko kiwasz tą głową
jak zabawka dla dzieci – kontynuowała bezlitośnie. Wzrok Fugaku zmienił się w
beznamiętny.
- Wybacz nam na chwilę, Sakuro –
zwrócił się do kobiety, po czym podszedł do swojej żony, przerzucił ją sobie
prze ramię i skierował się w stronę rzeczki. Na jego usta wpełzł zawadiacki
uśmieszek, gdy wrzucił czarnowłosą do zimnej wody. – To za sztywniaka.
- Wariat! – krzyczała zmoknięta
Mikoto, ale jej oczy śmiały się razem z ustami. Sakura cieszyła się, że mogła
podarować im chociaż cień nadziei. Sama bowiem nie wiedziała, co niesie dla
niej jutro. Miała ochotę radować się razem z nimi, jednak byłyby to wymuszone
uśmiechy i gesty. Życzyła im jak najlepiej, lecz dla niej samej jeszcze nie
przewidywała szczęśliwego zakończenia. Wszystko stało pod jednym, wielkim
znakiem zapytania.
***
Tymczasem w gabinecie Hokage
atmosfera znacznie zgęstniała. Sasuke i Itachi mierzyli się badawczymi
spojrzeniami, a Naruto na próżno starał się zwrócić na siebie ich uwagę.
- No i po co jestem Hokage, skoro i
tak mnie ignorują? – zapytał sam siebie.
- Wszystko zostało już powiedziane,
Hokage-sama – odparł Itachi. – Sakura się zgodziła.
- Nie wiedziała, na co się zgodziła
– warknął jadowicie Sasuke. – Po prostu miała cię dość i zrobiła wszystko, by
stąd wyjść.
- A może to ty ją denerwowałeś? –
podjudzał go Itachi. Rozjuszony Sasuke obserwował idealną grę brata. Jego
mimika pozostawała niewzruszona, spojrzenie miał baczne, a głos przesiąknięty
sarkazmem. Jeżeli ktoś myślał, że to młodszy Uchiha był mistrzem w panowaniu
nad emocjami to jeszcze nie poznał Itachi ‘ego.
- Co musiałeś jej zrobić w tym
Akatsuki, że unika cię jak ognia? – zadrwił Sasuke, na co jego brat uśmiechnął
się szeroko.
- Pocałowałem ją.
***
Sakura siedziała w salonie i
relacjonowała Baku przebieg dotychczasowych wydarzeń.
- No, nie wierzę! – wykrzyknęła. –
Itachi Uchiha w Konoha? Niech mnie piorun trafi! – pisnęła.
- Zupełnie nie pojmuję dlaczego tak
się ekscytujesz – zaczęła Haruno, usilnie starając się zamaskować wszelkie
targające nią uczucia. – To oznacza wojnę między nim, a Sasuke.
- I co? – zapytała Baku, wyraźnie
nie pojmując obaw przyjaciółki. Zielonooka westchnęła.
- Już teraz musisz się opowiedzieć,
po której stronie stoisz. Sasuke czy Itachi ‘ego. – rzuciła, siląc się na
spokój.
- A jak nie, to co mi zrobią? –
zaśmiała się Baku. – Pokonam każdego z osobna i w duecie też. Bracia Uchiha nie
stanowią dla mnie problemu – płomiennowłosa puściła oczko do nieprzekonanej
Haruno. – Ale ty chyba coś ukrywasz.
- Co? Ja? – zapytała. – Skądże. Ale
ty masz pomysły – zaśmiała się nerwowo Sakura, co z miejsca ją zdradziło.
- Gadaj – ponagliła ją Baku. – No,
już.
- Kiedy byłam w Akatsuki zdarzył się
mały incydent – zaczęła, nerwowo bawiąc się palcami.
- Mam ci wyrwać język? –
zdenerwowała się Baku, żądna jakichkolwiek nowinek.
- Itachi mnie pocałował, a ja jakoś
niespecjalnie się opierałam – wyrzuciła z siebie. Spojrzała na niebieskooką,
która dłońmi zakrywała usta, a w jej oczach zaczynały tańczyć wesołe ogniki.
- No to masz przechlapane! –
zawołała i zeskoczyła z kanapy. – Ukryjmy cię.
- Dlaczego z góry zakładasz, że
Sasuke już się dowiedział? – zapeszyła Sakura.
- Bo znam Itachi ‘ego i wiem, że nie
przepuściłby żadnej okazji, by dopiec młodszemu braciszkowi – uśmiechnęła się
diabolicznie. W tym momencie usłyszały, jak drzwi w holu otwierają się, a do
środka wchodzi dwoje ludzi. Źrenice Sakury zwęziły się maksymalnie, a jej serce
zaczęło łomotać. Już czuła się przyłapana.
- Co ty tu robisz? – z miejsca
usłyszały pytanie Itachi ‘ego skierowane do Baku.
- Mieszkam tu, głupku – mruknęła i
na potwierdzenie swoich słów rozsiadła się wygodnie zajmowanym fotelu.
- Wolę ją niż ciebie – syknął
Sasuke.
- Na szczęście to nie zależy od
ciebie, a od Sakury – tu starszy Uchiha posłał jej znaczące spojrzenie. – A ona
już się zgodziła.
- Zgodziła na co? – zapytała
bezwiednie.
- Żebym tu zamieszkał – Haruno
poczuła się jak w pułapce.
- Świetnie. Dwa wielkie ego rodu
Uchiha, na dodatek skłócone i mała, ruda, dokuczliwa, pyskata i nieogarnięta
bijū. Plus Jūbi i możemy nazwać się wariatkowem – mamrotała pod nosem
właścicielka posiadłości. Sasuke już otwierał usta, gdy przerwała mu Baku.
- No, ale nie zabijajcie się –
doskonale wiedziała, że podjudza atmosferę. – Itachi nie chciał postąpić źle.
Czuł się taki samotny i w ogóle, a Sasuke przypominał uczuciową bryłę lodu. No,
a Sakura… - tu odwróciła się do przyjaciółki. – Taka biedna, porzucona i
samotna istotka poszukiwała odrobiny ciepła – dodała. Sasuke mierzył
płomiennowłosą lodowatym spojrzeniem, Itachi być może i kipiał, ale nie dawał
po sobie tego poznać, zaś Sakurze zaczynała niebezpiecznie pulsować żyłka na
skroni. Zamknęła powieki, a gdy je rozwarła zebranym ukazała się hybryda.
Cała frustracja, złość i wszystkie
inne uczucia, z którymi nie dawała sobie rady w ostatnich dniach przeważyły.
Osłabiona psychicznie po prostu pozwoliła sobą kierować, ale dzisiaj było
inaczej. Miała nieodparte wrażenie, że to ona dominowała w jej symbiozie z
Jūbim. Może to była iluzja, ale okazja zbyt kusiła, by z niej nie skorzystać.
- Potrzebujesz powtórki z łomotu,
jaki spuściłam ci w sali treningowej? – zapytała niskim, głębokim głosem. – A
ty jak biedna jesteś? Kto cię porzucił?
- Sakura – rzucił Sasuke, a Itachi
już uruchomił swojego Sharingan. Wiedział jednak doskonale, że nie miał żadnych
szans w starciu z dziesiątym demonem.
- Nie, Sasuke – mruknęła Baku,
widocznie skruszona. – Przesadziłam.
- Odsuń się od niej – polecił
Itachi. W spojrzeniu płomiennowłosej pojawił się bunt.
- Nie – rzuciła. – Pomogę jej.
- Nie możesz – wtrąciła Sakura.
Zamknęła powieki, a gdy je otworzyła wszystkich poraziła niesamowita zieleń jej
tęczówek.
- Kontrolujesz go? – zdenerwował się
Itachi.
- Dopuściłaś go do siebie?! –
krzyknął Sasuke.
- Ekstra! – wrzasnęła Baku. Sakura
westchnęła.
- Nie! – przekrzyczała ich
wszystkich. – Po moim pobycie w Akatsuki dowiedziałam się, że mogę używać
hybrydy kiedy chcę, bez jakichkolwiek konsekwencji.
- Takiej władzy nie posiada się bez
konsekwencji – rzucił poważnie Itachi.
- Niestety, ale muszę się z nim
zgodzić – Sasuke, acz niechętnie, poparł brata.
- Ja ją tylko uruchamiam – mruknęła
Sakura. – Nie korzystam z jej mocy.
- Głupia – żachnęła się Baku. – Masz
dostęp do takiej potęgi, a z niej nie korzystasz.
- Nie jest zachłanna na władzę –
ofuknął dziewczynę Itachi.
- Ale nigdy nie będzie wiedziała z
kim ma do czynienia, jak nie pozna wroga – warknęła Baku. Sasuke zacisnął usta
w wąską linię. – Ja dopuściłam do siebie Chōmei i dopiero wtedy pojęłam, z jaką
siłą mam do czynienia. Nie było łatwo, to prawda, ale powoli, małymi krokami
udało mi się go okiełznać – dodała i spojrzała znacząco na Sakurę. W pokoju
zapanowało milczenie. Sasuke dostrzegał w słowach Baku ziarno prawdy, ale i tak wiązało się to ze zbyt wielkim
ryzykiem.
- Masz rację – odparła Sakura. –
Jednak mam zbyt wiele do stracenia, by ryzykować opętaniem przez dziesiątego –
spojrzała znacząco po braciach. – Ale nie powiem, kusi mnie, żeby go wypróbować
– puściła rudowłosej oczko. Dziewczyna zaśmiała się.
- Po moim trupie – rzucili
równocześnie Itachi i Sasuke. Następnie równocześnie na siebie spojrzeli i w
tym samym czasie westchnęli. Sakura i Baku wpatrywały się w nich z
niedowierzaniem.
- No, Saki – rzuciła w końcu
niebieskooka. – Nie zazdroszczę ci.
- Powiedz mi coś, o czym nie wiem.
Siedziała w sypialni i rozczesywała
mokre włosy, podczas gdy Baku pokazywała Itachi ‘emu dom i jego tymczasową
sypialnię. Westchnęła. Zbyt wiele działo się w jej życiu, by mogła spokojnie
odetchnąć. Miała tak dużo do stracenia i równie wiele do poświęcenia… Była już
zmęczona tym wszystkim, co ją otaczało. Zmagała się dodatkowo z tajemnicą,
której strzec obiecała Itachi ‘emu i Peinowi, a mianowicie jeszcze nie nadszedł
czas ujawnienia obecności państwa Uchiha. Spojrzała w swoje odbicie i ujrzała
Sasuke stojącego w drzwiach sypialni. Ponownie westchnęła.
- Wiem, o co chcesz zapytać –
mruknęła i odłożyła szczotkę na swoje miejsce.
- Niby skąd? – zapytał i zamknął
drzwi.
- Sasuke – mruknęła i odwróciła się
w jego stronę. – To Itachi mnie pocałował, a ja byłam zbyt otępiała, by się mu
sprzeciwić – uśmiechnęła się na widok przemykającej w spojrzeniu Sasuke ulgi.
- Nie o to chciałem zapytać –
wymamrotał zły. Zaśmiała się perliście.
- Potem już nie zdarzyło się to ani
razu – odparła i wstała z krzesła. Znowu utrafiła w samo sedno. – Zazdrośnik.
- Uważaj na słowa – ostrzegł ją.
Kobieta udała przerażenie i wskoczyła na łóżko. Złapała za poduszkę i
przyciągnęła ją do klatki piersiowej.
- Nie zabijaj! – zawołała teatralnym
głosem.
- Przestań się wygłupiać – Sasuke
przewrócił lakonicznie oczami.
- O, nie! On chce mnie zgładzić! –
powtórzyła. Uchiha nie wytrzymał i wskoczył do niej na łóżko. Szybkim ruchem
wyrwał jej poduszkę, a następnie zamachnął się nią na Sakurę. Kobieta padła na
materac oniemiała. – Wojna, panie Uchiha? – złapała drugą, pierzastą i oddała
mu z nawiązką.
- Wojna! – zawołali równocześnie i
rzucili się na siebie, a już po chwili cały pokój tonął w pierzach. Jeszcze
nigdy nie śmiał się tak głośno, jak dzisiaj z Sakurą. Zmęczeni bójką opadli na
łóżko i uspokajali oddech.
- Sasuke? – zapytała Sakura.
- Hm?
- Co będzie, jak nie będę pamiętała
takich momentów? – powiedziała. – No, wiesz. Gdy Jūbi mną zawładnie – Sasuke
obrócił się do niej przodem.
- Nie zawładnie – odparł z
przekonaniem. – A nawet jeśli, to będę walczył. I Naruto razem z Hinatą. Na
pewno Ino, Baku też się dołączy. Zapewne Itachi również – ostatnie dodał z
niesmakiem. – Nie ważne, kto. Nie poddamy się.
- Sasuke – szepnęła. Mężczyzna
złapał jej rozgrzane policzki w dłonie. – Kocham cię.
- Kradniesz mi słowa – mruknął i
pocałował ją czule. Nie bawiąc się w przebieranie zgasili światło i oddali się
w przyzywające ramiona snu.
***
Z
góry przepraszam Was za błędy, ale już chciałam dodać ten rozdział i mieć to z
głowy. Wiem, jak to brzmi, ale gorąco dawało mi się we znaki, a wena waliła
drzwiami i oknami. Może nie do końca stworzyłam coś, co można nazwać dziełem,
ale po prostu musiałam ruszyć z zastoju.
Lisiak,
dzięki że jesteś. Dopingujesz mnie, a ja staram się nadążać :) Ale wolę, jak
ktoś jest, niż nikogo nie ma :* dzięki wielkie za siłę i motywację do
działania.
Aerix.
Oj, Kochana. Masz u mnie wielkiego plusa za piwo, ale jak wolisz to buziak też
może być. A najlepiej, żebyś już zawsze przy mnie była :) Zastanawia mnie, co
skłoniło Cie do konkluzji, że ten blog po prostu jest nieczynny. Jeśli byłabyś
tak dobra i mi to wyjaśniła... :P
Miku-chan.
Pisz, pisz i pisz. No, już nie mogę się doczekać Twojej notki. Tak w sekrecie
Ci powiem, że chciałam swoim rozdziałem zmotywować Cię do działania. :)
Chciałabym przeczytać coś na Nfof :) Liczę na Ciebie i trzymam kciuki.
Halyey.
Mimo, że mnie już porzuciłaś to i tak dedykuję Ci ten rozdział. Byłaś przy mnie
w trudnych chwilach i jeśli Cię zawiodłam, to przepraszam, nie chciałam. Mam
nadzieję, że kiedyś się jeszcze tu spotkamy i mile powspominamy :*
A
teraz, Kochani, dobranoc i mam nadzieję, że przeze mnie nikt nie zarwie nocki
:*
P.S.
Zapraszam do kontaktu @, jeśli komuś jest mnie mało na blogu :*
Autor: .romantyczka
Dobra. Zapłacisz mi za te rumieńce za policzkach... ugh, jak to okropnie wygląda!
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie... ogromne dzięki, dzięki, dzięki za dedykację! Ja przecież nie robię nic takiego specjalnego... a przy najmniej nie czuję się jakoś specjalnie.
Siły zawsze mam w nadmiarze, jestem jedną z tych osób, co wołają "Panie Boże daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to ich wszystkich pozabijam" :D Także bierz, ile dusza zapragnie :)
Z motywacją ciut gorzej, ale też nie jest źle, jak będzie Ci jej brakować, to służę pomocą :*
Nadążasz, nadążasz, nie bój się. Choć może troszkę przykrótki ten rozdział... ale rozumiem, o co Ci chodzi :) Też mam coś takiego.
Dla Ciebie warto zarwać nockę, tak więc, nawet jeśli ktoś rzeczywiście to zrobi, to nie pożałuje. Ręczę za to :*
Dobranoc :*
Lisiak
P.S.
Ciebie zawsze jest nam mało na blogu :*
Romantyczko, romantyczko! Itaś ma być z Sakurą, @(&(*&#@&*#^! ><' A tak ogółem rozdział świetny, chociaż ta nasza Sakura jest taka za dobra;p ale tylko troszku;)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się momentu, w którym Sasuke się dowie, że Sakura ma kontakt z jego rodzicami;) ba, kiedy ich zobaczy. o matko, będzie szczęśliwa rodzinka a różowa zostanie osamotnionym barankiem;) jak nic!
Baku jest bardzo pozytywną i barwną postacią;) żal mi będzie, jak umrze. :/ ale przetrwam, jestem dzielna.
co do mojej koncepcji, że blog jest nieaktywny - jestem przyzwyczajona z moich poprzednich obserwowanych blogów, że norki pojawiają się znacznie częściej niż u Ciebie. ;) jak już może wiesz, te myśli odpłynęły w niepamięć więc spokojna Twoja rozczochrana. ;>
weny Skarbie, weny! nie mogę się doczekać następnej notki, będę męczyć na e-mailu o nią i jeszcze kilka innych rzeczy. :) także spodziewaj się liściku ode mnie. ;*
ściskam mocno!
Aaaa! Dziękuje za dedykacje ;** A tak w sekrecie ci powiem, że dziś planuje zacząć pisanie kolejnego rozdziału na Nfof ;) Więc udało ci się ;) Ale, ale! rozdział 5 na shannaro jest już napisany i większość sprawdzona i, i, i... jest dłuuuuuggi ;D Bo kilka osób zmotywowało mnie do pisania dłuższych rozdziałów tam ;D Wiem kochana, że czekasz na jednopartówkę ale stanełam właśnie w najważniejszym momencie i od wczoraj zabieram się do napisania tego momentu, ale coś nie pyka... ale pyknie! Ja to wiem! ;D
OdpowiedzUsuńNie, nie nie! Sasuś ma być z Sakurą XD <- nawiązując do komentarza Aerix ;D
A co do rozdziału to same ahy! *___* Hmm... chyba teraz to ja skrycie będę próbować motywować cię do pisania częściej rozdziałów tutaj ]:-> hihihihi
Oh to było takie słodkie jak Sakura zamartwiała się o Sasuke, gdy spóźniał się z misji, w końcu już raz ją zostawił... Ale nie, Sasuś tym razem stanął na wysokości zadania i wrócił ;D
Ta walka pomiędzy Baku a Sakurą była idealna, pomimo iż Baku jest dobra w walkach, w końcu pokonała Saska, to jednak ma też swoje słabe punkty, które wyraźnie były widoczne w tym rozdziale.
Uuu.. czyżby Sakura żałowała tego że wychodząc z gabinetu Naruciaka powiedziała że się zgadza, pomimo iż początkowo nie wiedziała zabardzo na co? ;D W końcu teraz ma też Iśka na głowie ;D i zazdrosnego Saska hihihi ;D
Tak jak moja przedmówczyni, również nie potrafię się doczekać momentu w którym Sasuke dowie się że Sakura ma kontakt z jego rodzicami, którzy notabene według jego mniemania nieżyją. I że są w wiosce! I że Sakura ich odwiedza co jakiś czas oh! Mam dziwne wrazanie ze z poczatku nie bedzie zadowolony iz ukrywala to wszystko przed nim , ale gdy przelknie swoja dume wszystko powinno wrocic do 'normy' ;)
Ah... Baku, ona jest tak barwa postacie, ze nie potrafie wyobrazic sobie jej straty, aczkolwiek jako osoba rowniez piszaca opowiadania wiem ze fabula tego wymaga ;)
Mam wrazenie ze tu niedlugo naprawde rozwiaze sie mini domowa wojna w wykonaniu Sasuke i Itachiego ;D O dziwo reakcja Sasa na pocalunek nie byla az tak zla jak sobie wyobrazalam hihi ;D Ale moze to i lepiej ;)
I teraz nie pozostaje mi nic innego jak zyczyc ci ogromnego przyplywu weny na nastepny rozdzial! ;) A teraz lece cie pomeczyc na @ ;*
Buzka! ;*
>.< Itaś ma być z Sakurą, @*&^$&$#^%@*^#!
UsuńIeee >.<' Saku ma być z Sasem >.<'
Usuń@_@ nejn!
UsuńSakura ma być z Itasiem! bo skoro niemożliwe jest żeby byla z Sasem w mandze, to pojedziemy calkowicie po niemozliwosci i ja z Itaśkiem chajtniemy!
No, błagam Was, dziewczyny. Jakby w ogóle ten temat podlegał dyskusji. Sakura będzie z Deidarą xD Sasuke pójdzie do zakonu, a Itachi otworzy sklep z bielizną xD
UsuńAerix... masz łeb... ale jestem za Miku-chan :) Lubię tę dwójkę :)
UsuńRomantyczko... Twoja wizja Sasuke i Itachi'ego... padłam trupem XD Chciałabym to zobaczyć :D
Ją wcale nikogo nie opuscilam! Po prostu byłam na wakacjach, bez dostępu do komputera, a w dodatku mój telefon był w naprawie i nie mogłam nawet korzystać z internetu w nim:-( dzieeeekuje ślicznie za dedykacje :-*:-*:-*:-*:-* rozdział świetny, jak zawsze zreszta, to już nudne :-P:-P;-) hayley
OdpowiedzUsuń:-( brak weny??? Hay
OdpowiedzUsuńCo się dzieje? Odezwij się... Hay
OdpowiedzUsuńCześć nowy rozdział na
OdpowiedzUsuńhttp://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/
kiedy nn??
OdpowiedzUsuńczemu tu się nic nie dzieje?? :'(
Znalazłam Twojego bloga i już od pierwszego rozdziału się zakochałam *-* Uwielbiam czytać Twoje posty :D Osobiście wolałabym żeby Sasuke był bardziej zazdrosny o ten pocałunek. Nie żeby reagował bitwą, ale żeby zapytał o to Sakurę czy coś. Wtedy pokazałby więcej uczuć i tym samym byłoby widać jeszcze większy kontrast między jego teraźniejszym zachowaniem, a poprzednim.
OdpowiedzUsuńAle jak pisałam, kocham Twojego bloga <3
~Shieruu