Patrzyła na niego z rezerwą.
Niezdecydowanie w jej spojrzeniu napawało go strachem i niepewnością. Czy za
szybko obnażył się ze swoimi uczuciami? A może wcale jej nie kochał, tylko jest
egoizm kazał mu posunąć się do fałszywego wyznania? To było nieważne. Jej usta
drżały, a ciało naprzemiennie spinało i rozluźniało się.
- Sasuke… - szepnęła jego imię.
Myślał, że eksploduje. Ta kobieta była jego największą niewiadomą w życiu.
Zmienna niczym wiosenna pogoda. Raz burzliwa i namiętna, a raz cicha i czuła.
Pełna nienawiści i miłości jednocześnie.
- Wybacz. Nie chciałem powiedzieć
niczego, co by cię zabolało. – mruknął. Nastrój prysł jak bańka mydlana
wpuszczając między nich chłód i smutek.
- Nie. Ja tylko… - zaczęła, a w jej
oczach pojawiła się determinacja. – Nie wiem ile mam czasu. Czeka mnie tyle
zadań, z których mogę nie wyjść obronną ręką. I co wtedy? Na kim się zemścisz
po mojej śmierci? – zamarł. – Na losie? Na czasie? Na demonie? Sasuke. –
rzuciła błagalnie.
- Nie pozwolę ci umrzeć. – warknął.
Poczuł, jak wtula się w jego tors.
- Obawiam się, że nie masz na to
wpływu. Proszę, żyjmy chwilą.
- Jeżeli mnie nie kochasz to mi
powiedz. – nie umiał zapanować nad głosem. Beznamiętność w jego tonie raniła
Sakurę z każdym słowem i doskonale o tym wiedział. Ale dał jej do ręki broń, by
raptem po kilku minutach użyła jej przeciwko niemu? Pocałowała go delikatnie.
- Kocham cię, Sasuke. Nigdy nie
przestałam. – odparła najciszej, jak potrafiła. – I właśnie to uczucie każe mi
trzymać się od ciebie z daleka. – westchnęła. Spojrzał na nią niezrozumiale.
- Skoro mnie kochasz to nie powinnaś
pragnąć mojej obecności? – zapytał. Zaśmiała się cicho.
- To jest zakochanie, Sasuke. –
mruknęła, ale widząc konsternację na jego pięknej twarzy wstała i złapała go za
rękę. – Chodź. – udali się do jej sypialni. Sakura ubrała na siebie koszulkę i
majtki, a Sasuke założył bokserki. Ułożyli się na łóżku, twarzami do siebie.
- Kiedy się kocha, to patrzy się
dalej i głębiej. Pragnie się bezpieczeństwa drugiej osoby, nawet za cenę
własnego szczęścia. – odpowiedziała. Uchiha zmarszczył czoło.
- Czy to źle, że chciałbym mieć cię
blisko? – zapytał. Haruno zaśmiała się perliście, a w jej oczach zagościło
niedowierzanie.
- Nie mogę w to uwierzyć. Powinnam spisać twoje słowa
dla potomnych. – odparła. Grymas niezadowolenia wykrzywił twarz Sasuke.
- Nie żartuj. – mruknął. Zielonooka
zachichotała.
- Sasuke. – powiedziała. Mężczyzna
nie umiał odczytać ani jednego uczucia z tonu, jakim wypowiedziała jego imię.
- Śpij. – ucałował jej usta i
przygarnął do siebie.
- Kocham cię. – mruknęła niepewna
tego, co usłyszy. Może wszystko jej się przyśniło? Czuły i kochający Sasuke,
tulący ją w swoich ramionach?
- Ja też cię… Kocham. – zawahał się,
ale powiedział to. Poczuł się lżej wiedząc, jak nazywają się jego uczucia.
Sakura zadrżała pod wpływem wypowiadanych przez niego słów. Było mu tak dobrze
z różowowłosą w ramionach, aż miał ochotę zamknąć ich w tym pokoju i odgrodzić
murem nie do pokonania. To był ich świat, ich chwila i ich uczucie. Nikt ani
nic nie miało do tego prawa.
***
Obudził się i przeciągnął. Wysunął
dłoń w stronę Sakury, ale nie poczuł jej tam. Pościel w miejscu, gdzie miała
leżeć była zimna. Otworzył oczy i ziewnął. Rozejrzał się po pomieszczeniu w
poszukiwaniu różowowłosej, ale nigdzie jej nie widział. Wstał z łóżka i udał
się do łazienki. Wziął szybki, zimny prysznic i przebrał się w codzienne ubranie.
Zszedł na dół i uśmiechnął się na widok kobiety popijającej zieloną herbatę.
Nos miała wciśnięty w teczkę z aktami demonów.
- Dzień dobry. – przywitał się.
Zielonooka podniosła na niego spojrzenie i uśmiechnęła się.
- Ubrałeś koszulkę na lewą stronę. –
rzuciła rozbawiona i wstała z zajmowanego miejsca. Uchiha podniósł znacząco
jedną brew, a w kącikach jego ust czaił się zadziorny uśmieszek. Sakura nalała
mu do kubka herbaty i zabrała się za przygotowywanie kanapek. Karooki w tym
czasie zdjął koszulkę i ubrał ją we właściwy sposób. Podszedł do zielonookiej i
objął ją w pasie składając na jej karku subtelny pocałunek.
- Też się cieszę, że cię widzę. –
odparła ze śmiechem. Przesunął dłońmi po jej brzuchu rejestrując jej ciche
westchnięcie. – Poucinam sobie palce jak nie przestaniesz.
- Skup się więc na rzeczach
ważniejszych niż śniadanie. – zamruczał jej do ucha. Sakura zaśmiała się i
szturchnęła go łokciem w brzuch.
- Siadaj i jedz. – postawiła na
blacie talerz, a mężczyzna zasiadł do posiłku. – Zanim wstałeś był tutaj
Kakashi.
- Czego chciał? – zapytał Sasuke i
wziął łyk herbaty.
- Naruto chce was widzieć. Koło
jedenastej wpadnie Kiba. – odpowiedziała i zaczęła składać dokumenty.
- A ty co będziesz robiła? –
spojrzał na nią znad kubka. Uśmiechnęła się.
- Pójdę do szpitala i trochę
popracuję. Potem pewnie potrenuję. – wyliczała. – A na koniec utknę w tym. –
wskazała palcem stos papierów dotyczących demonów. Wzniósł oczy ku niebu, a
Haruno posłała mu znaczące spojrzenie.
- No co? – zapytał udając, że nie
wie o co jej chodzi.
- Udanego posiedzenia. – pocałowała
go przelotnie i wspięła się po schodach kierując się do łazienki. Sasuke
dokończył śniadanie i posprzątał po sobie. Chwilę potem pożegnał się namiętne z
wychodzącą do pracy różowowłosą, a gdy ta zniknęła za drzwiami zaczął
przeglądać raporty z misji. Zdecydował, że po jej powrocie poprosi, aby
przydzieliła mu jakiś pokój, który mógłby służyć mu za gabinet.
Dokładnie punkt jedenasta zjawił się
Kiba wraz z Akamaru. Pies zaszczekał przyjaźnie, a mężczyzna przywitał się z
Sasuke.
- Nie wiesz, czego chce Naruto? –
zapytał Uchiha, gdy opuszczali posiadłość Sakury. Inuzuka pokręcił głową i
zamyślił się.
- Nie, ale nie wydawał się być
zdenerwowany. – określił po namyśle. – Możliwe, że będziemy musieli zdać mu
raport z naszej misji. – dodał, a Sasuke skinął głową. Po chwili dołączył do
nich Neji. Kiwnął im na przywitanie, a pozostała dwójka odpowiedziała mu tym
samym.
- Shikamaru i Shino dołączą pod
pomnikiem. – rzucił i rozejrzał się po okolicy. – Nie wiecie, czego może
chcieć? – zapytał. Kiba zaśmiał się pod nosem.
- Może chce sprawozdania raportu z
misji. – Uchiha powtórzył słowa kolegi, a Hyūga pokiwał w zamyśleniu głową.
Dziesięć minut później szli już piątką kierując się do głównego budynku Konohy.
- Mówił wam, czego od nas chce? –
zwrócił się do nich znużony Shikamaru, a Uchiha, Inuzuka i Hyūga zaśmiali się.
- Raport. – odparli równocześnie
lustrując się przy tym wzajemnymi spojrzeniami. Mijający ich na ulicy ludzie
przyglądali się im z nieukrywanym zaciekawieniem. Od pojawienia się Sasuke
mieszkańcy wioski starali się jak najmniej poruszać się po Konosze, a zwłaszcza
unikali spotkania z Uchihą twarzą w twarz. Teraz było im to obojętne. Nie
zwracali na niego zbytniej uwagi.
Będąc na miejscu spojrzeli na
czekających przed drzwiami gabinetu Saia i Chōjiego. Skinęli im głową i wstali
z zajmowanego miejsca. Minutę później dołączył do nich Rock Lee rzucając
wszystkim zebranym ‘cześć’. Popatrzyli z wyczekiwaniem na klamkę od drzwi
Naruto.
- Wejdziecie czy muszę wysłać
specjalnie zaproszenie dla każdego z osobna? – usłyszeli zniecierpliwiony głos
blondyna. Cała ósemka ruszyła do wejścia w tym samym momencie. Shikamaru
przewrócił oczami.
- Mnie tam się nie spieszy. –
odsunął się i wpuścił przed sobą resztę. Gdy wszyscy znaleźli się w środku
ujrzeli siedzącego w fotelu Naruto, obok niego stał Kakashi, a przy
przeciwległej ścianie opierał się o regał Might Guy.
- Chyba nie chodzi o raport. –
szepnął konspiracyjnie Kiba nachylając się do Sasuke i Shikamaru.
- Masz rację, przyjacielu. – skinął
głową Uzumaki, jednak po tym zdaniu zamilknął. Uchiha wywnioskował, że jeszcze
na kogoś czekają. Po chwili w kłębach dymu pojawił się Gaara i Kankurō.
- Czy coś się dzieje? – zapytał
Neji. Naruto westchnął. Potarł palcami skronie i wstał z zajmowanego miejsca.
- Jak wiecie noszę w sobie demona. –
zaczął. Kakashi i Guy nie wydawali się zainteresowani wstępem, ale reszta
zastanawiała się do czego zmierzał ich przyjaciel. – Jednak nie tylko ja jestem
jinchūriki. – kontynuował. Oczy Sasuke rozszerzyły się delikatnie. – Nasza
wiedza na temat dziesiątego, której do teraz hołdowaliśmy, okazała się
bezużyteczna. – po zebranych przemknął cień zdziwienia i niepokoju.
- Do czego zmierzasz, Naruto? –
zapytał Kiba, występując przed resztę członków ANBU.
- Jūbi nie powstaje z połączenia się
pozostałych demonów. – odparł. Sasuke modlił się w duchu, żeby Uzumaki
zamilknął. Jak zareagują, gdy się dowiedzą, że dziesiątego dziedziczy się z
pokolenia na pokolenie? I co zrobią z faktem, że to Sakura jest posiadaczem
jednego z najniebezpieczniejszych i najbardziej nieobliczalnych z demonów?
- To jak? I skąd to wiesz? –
Shikamaru wydawał się być bardziej ożywiony niż dotychczas. Uchiha spojrzał na
Shino. On już wiedział.
- Sakura jest jinchūriki
dziesiątego. – zapanowała cisza. Sasuke zamknął oczy i westchnął ciężko. Naruto
wyprostował się. – Wezwałem was, bo potrzebuję pomocy.
- Mamy ją unicestwić? – oburzył się
Chōji. – To nasza Sakura! – ze wszystkich to Sai i Shino byli najbardziej
milczący.
- Zamknij się. – warknął Kiba. –
Oczywiście, że nie mamy jej zlikwidować. – stwierdził, jednak spojrzał pytająco
na Hokage.
- Na razie wszystko jest pod
kontrolą. Jednak musimy się spieszyć. – powiedział. – Sakura odkryła sposób,
jak unicestwić demony raz na zawsze. – w pomieszczeniu podniosły się głośne
szemrania. – Ale aby to zrobić musimy być w posiadaniu wszystkich, powtarzam,
wszystkich pozostałych bijū. – rzucił.
- Jak mamy ich zdobyć?! – Kankurō
spojrzał na Neji ‘ego.
- Gaara jest posiadaczem pierwszego,
Naruto dziewiątego, a Sakura ostatniego. – wyliczył.
- Ostatnio znaleźliśmy ósmego. –
dodał Sasuke, a wszyscy spojrzeli na niego zaciekawieni.
- Gdzie?
- W opuszczonej kopalni nieopodal
Wioski Dźwięku. – odparł Uchiha. – Sakura posiada stosy ksiąg i akt dotyczących
demonów. Akatsuki udostępniło jej swoje dane. – dorzucił.
- Tak po prostu? – zdziwił się
Shino. Analizował sytuację z każdej możliwej perspektywy doszukując się motywów
ich działania.
- Powiedzmy, że poczuli słabość do
Haruno. – odpowiedział Sasuke przypominając sobie troskę Itachi ‘ego, gdy
znalazł Sakurę ranną. Skrzywił się na to wspomnienie.
- To włamanie do archiwum… - zaczął
myśleć na głos Naruto. Jego tęczówki rozszerzyły się do granic możliwości. – To
była ona! – Uchiha zmartwiał. Wiedział, że skądś zna to spojrzenie. Jęknął w
duchu. Porozmawia z nią o tym w domu.
- Wróćmy do sedna. – wtrącił się
Kakashi. – Naszym zadaniem jest odnalezienie pozostałych sześciu demonów.
- Pięciu. – przerwał mu Sasuke. –
Znam jinchūriki siódmego. – spojrzał na Naruto. – Myślę, że będziemy pracować u
Sakury. Jeżeli się nie zgodzi to udostępnię moją posiadłość. – Uzumaki skinął
głową.
- Zaczniemy jutro. Wy możecie już
iść. – spojrzał na członków ANBU. Might Guy, Kakashi i Gaara usiedli na kanapie
przed biurkiem Szacownego.
- Kankurō wam pomoże. – odparł
Kazekage. – Razem z nami przybyła Temari. Byłbym wdzięczny za nocleg dla nich.
– czerwonowłosy zwrócił się do Naruto.
- Możecie zająć moją posiadłość.
Sakura i tak chciałaby uczestniczyć w poszukiwaniach. – rzucił zrezygnowany
Sasuke. Wyjął z kieszeni klucze od domu Haruno i odpiął dwa pasujące do bramki
i drzwi frontowych rodowej posiadłości Uchiha. Wręczył je Kankurō, który skinął
w podzięce i zniknął w kłębach dymu. Reszta pożegnała się z czwórką mężczyzn i
opuścili gabinet Hokage.
Sakura wypełniała ostatnią kartę
pacjentów, gdy po zabiegówce rozległo się pukanie.
- Proszę. – rzuciła i spojrzała na
otwierające się drzwi. – Temari? – zapytała i uśmiechnęła się szeroko.
- Sakura! – rzuciła blondynka i
podeszła do niej. – Jak dobrze znowu cię widzieć. – odparła i przytuliła
różowowłosą, dla której takie gesty zaczynały stawać się normalne.
- Och. – odwzajemniła uścisk i trwały
tak przez chwilę.
- Masz czas? – zapytała Temari.
- Kończę uzupełniać ostatnią kartę i
jestem do twojej dyspozycji. – powiedziała. Kobieta skinęła głową i usiadła na
metalowym krześle znajdującym się w rogu sali. Po dwudziestu minutach szły
przez Konohę rozmawiając.
- Może wpadniemy po Ino i Hinatę? –
zapytała blondynka. Sakura skinęła głową.
- Może złapiemy Tenten. – spojrzała
na zegarek i uśmiechnęła się.
Pół godziny później siedziały w
jednej z kawiarni i opowiadały co ciekawego wydarzyło się w ich życiu. Sakura
obserwowała roześmiane przyjaciółki i zastanawiała się, co zmieniło się i u
niej, o czym warto wspomnieć. Poza tym, że dowiedziała się o Jūbim, porwało ją
Akatsuki, odnalazła rodziców Sasuke żywych i mających się całkiem nieźle,
ujawnił się jej żądny zemsty brat i Tsunade mająca dla niej wielkie zadanie, to
nie miała się czym pochwalić. Ach, no i wyznanie Sasuke, ale to chciała jak
najdłużej zachować dla siebie.
- A ty, wielko – czoła? – rzuciła
żartobliwie Ino.
- Ino – świnko, pilnuj własnego
noska! – wszystkie zaśmiały się w głos. Prawda była taka, że tę czerwoną
chustkę, co kiedyś podarowała jej Yamanaka, wciąż trzymała w pudełku z ważnymi
dla niej rzeczami. Tam również spoczywały zdjęcia jej rodziców. Potrząsnęła
głową.
- Nie wymądrzaj się! – zripostowała
ją blondynka. – Co to były za czasy, kiedy jedynym problemem była natrętna
fanka Sasuke nr dwa… - westchnęła teatralnie.
- Hej, spokojnie. – zaśmiała się
Tenten. – Mam nowinkę. – rzuciła. Jej oczy błyszczały, a na policzkach widniały
dorodne rumieńce. – Neji mi się oświadczył! – pisnęła radośnie. Wszystkie
zebrane kobiety jak nastolatki zaczęły się przekrzykiwać w gratulacjach. Tylko
Sakura patrzyła tęsknie w stronę roześmianych przyjaciółek. Przywdziała jednak
uśmiech na usta i równie entuzjastycznie jak reszta pogratulowała Tenten.
Poplotkowały jeszcze godzinę, a potem rozeszły się, każda w swoją stronę.
Sakura wracała sama pochłonięta do reszty myślami na temat nowinek ze strony
przyjaciółek.
Weszła do domu i zdjęła buty.
Dopiero teraz dotarło do niej jak bardzo była zmęczona. Zapaliła w kuchni
światło i postawiła wodę na herbatę. Wyjęła z szafki kubek i nasypała do niego
fusów. Zapatrzyła się na zmieniający się za oknem krajobraz. Niebo jarzyło się
w złoto – różowej poświacie popołudniowego słońca, a drzewa poruszały się pod
śpiewem delikatnego wiatru.
- Jak na spotkaniu? – zapytała
wyczuwając chakrę młodego Uchihy, który akurat wchodził do holu. Sięgnęła na
półkę po drugi kubek i również do niego nasypała herbaty.
- Było dosyć tłoczno. – odparł
Sasuke i zdjął buty. Wyprostował się i przeciągnął wszystkie mięśnie. – A co u
ciebie?
- Temari jest w wiosce. – rzuciła.
Jej głos był dziwnie odległy. Wciąż dręczyły ją myśli, które nadeszły podczas
ich wspólnej kawy.
- Co się stało? – zapytał podchodząc
do niej. Objął ją w talii i oparł głowę o jej ramię. Chuchnął jej za uchem, co
załaskotało ją wywołując na jej twarzy delikatny uśmiech.
- Opowiadały o sobie. – odparła. –
Ja milczałam. – wyczuł jej smutek. Może nie był dobry w okazywaniu uczuć, ale
doskonale potrafił wyczytać je z głosu, oczu i mimiki twarzy.
- Przestań użalać się nad sobą. –
mruknął w jej szyję składając na gładkiej skórze kobiety pocałunek. Westchnęła.
- Mogłam się pochwalić usidleniem
wielkiego Pana Uchihy. – zachichotała.
- Ale zabawne. – rzucił. – Woda się
zagotowała. – odsunął się od niej i zajął miejsce przy blacie stołu.
Różowowłosa zalała herbatę i dosiadła się do mężczyzny.
- Ty też nie wydajesz się być
spokojny. Co się stało? – zapytała. Musiał jej powiedzieć, co zostało powzięte
podczas ich spotkania z Hokage. Zwłaszcza, że dotyczyło to bezpośrednio
zielonookiej.
- Naruto powiedział naszemu
oddziałowi ANBU, że jesteś w posiadaniu dziesiątego. – bacznie zlustrował jej
twarz na poznaną informację. Z jej warg zniknął jakikolwiek choćby cień
uśmiechu, a oczy stały się bez wyrazu. – W sensie bycia jinchūriki.
- Jak zareagowali? – zapytała cicho.
Bała się, że zostanie wyrzutkiem. Tak, jak Naruto przed laty.
- Stanęli po twojej stronie. Poza
tym nikt nie chciał ci niczego zrobić. – odparł. – Gdyby tak było to zabrałbym
cię daleko stąd i nigdy, przenigdy nie pozwoliłbym cię skrzywdzić. – złapał ją
za dłonie i ścisnął je z otuchą. Uśmiechnęła się słabo.
- To po co to zebranie? – wiedziała,
że jest coś jeszcze. Sasuke spojrzał na nią z satysfakcją.
- Mamy dodatkowych kilka par rąk do
pomocy przy szukaniu demonów. – powiedział. Obserwował zdziwienie pojawiające
się na twarzy kobiety.
- ANBU nam pomoże?
- Tak. Razem z Kankurō, Gaarą,
Mighta Guy ‘em i Kakashim. – odparł. – Zgadzasz się, żeby spotkania odbywały
się tutaj? – zapytał. Od razu potaknęła. Jej twarz wciąż wyrażała niepewność i
strach.
- Na pewno nie chcą mnie zamknąć? –
Sasuke już wiedział, że pierwszą z rzeczy, których od niedawna nienawidzi to
strach goszczący na twarzy Haruno. Puścił jej dłonie i złapał ją za policzki.
- Nie. Myślisz, że siedzielibyśmy
tutaj, gdyby mieli taki zamiar? – pokręciła w odpowiedzi głową. Rzucił jej
zadziorne spojrzenie. – To dobrze. A teraz chodź tu. – mruknął. Sakura wstała i
obeszła stół. Mężczyzna odsunął się od blatu i poklepał dłońmi kolana, na
których usadowiła się różowowłosa. Objął ją mocno, a Haruno po raz pierwszy
tego dnia poczuła się bezpieczna.
- Poszukaj Baku. – mruknęła,
przypominając sobie jinchūriki siódmego. Poczuła, jak Sasuke wstrząsa salwa
śmiechu spowodowanego kiepsko skrywaną zazdrością w jej głosie.
- Przestań być zazdrosna. –
pocałował ją w czubek głowy. – Baku ma piętnaście lat. – oczy Sakury rozszerzyły
się minimalnie.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi od
razu? – zapytała zła. Uśmiechnął się zadziornie.
- Musiałem się napatrzeć na
zazdrosną pannę Haruno. – odparł. Wściekła zielonooka wypuściła ze świstem
powietrze. Zamknęła oczy i uspokoiła się.
- Kiedy ją poznałeś? – podniosła
powieki ciesząc się, że opanowała zszargane nerwy.
- Zaraz po moim odejściu.
- Chryste, ona musiała mieć… -
zaczęła szybko liczyć w głowie kolejne lata.
- Nie. Miała wciąż piętnaście. –
przerwał jej Uchiha.
- Jak to? – spojrzała na niego
niezrozumiale.
- Chōmei zatrzymał jej rozwój
fizyczny, ale rozwój intelektualny Baku przebiegał prawidłowo.
- Nie możemy odebrać jej demona. –
stwierdziła. Teraz to Uchiha nie rozumiał. – Jeżeli to sprawi, że jej komórki
obumrą pod wpływem nagłego procesu starzenia się, to nie ma dla niej żadnych
szans. Muszę to przestudiować. – mruknęła już bardziej do siebie.
- Czyli już nie jest wrogiem numer
jeden? – zapytał przekornie.
- Przestań się naigrywać, Sasuke. –
uwielbiał, kiedy wypowiadała jego imię. Za każdym razem inne uczucia w jej
tonie podczas mówienia do niego po imieniu sprawiały, że widział siebie w innym
świetle.
- Droczę się. Chodź. – poczekał, aż
zejdzie z jego kolan i poprowadził ją schodami w górę.
- Wspólna kąpiel. – zamruczała, gdy
skierował ich do łazienki. – Cudownie.
***
Siedziała w swojej sypialni i
nerwowo wykręcała palce. Za pół godziny wszyscy mieli zebrać się u niej w domu,
by porozmawiać o demonach, a ona czuła się jak intruz. Dosłownie miała
wrażenie, że każdy mijający ją na ulicy człowiek wie o jej tajemnicy. Kolejny
raz stanął jej przed oczami obraz Naruto siedzącego samotnie na huśtawce,
podczas gdy inne dzieci naśmiewały się z niego i rzucały w niego kamieniami. Po
chwili scena zmieniła się i zamiast małego blond chłopca pojawiła się ona.
Obrzucana, szykanowana i poniewierana. Najgorszy ze wszystkich był Sasuke.
Drwiący uśmiech na jego ustach poszerzał się, a dłonie wyrzucały kolejne
kamienie w stronę jej osoby. Nawet nie zauważyła, gdy po jej policzkach
potoczyły się łzy.
- Co się stało? – od razu po wejściu
do pokoju Sasuke klęknął przy płaczącej kobiecie.
- Jūbi się znęca nad moją psychiką.
– załkała cicho i wtuliła się w ramiona Uchihy. Karooki uaktywnił Sharingan i
chwycił ją pod brodę zmuszając tym samym do kontaktu wzrokowego.
- Nie bój się. – szepnął i wtargnął
do jej świadomości odszukując złudne wspomnienie. Obejrzał je, a następnie
wytłumił. Gdyby Sakura nie wpuściła go do swojego umysłu nie byłby wstanie
pozbyć się tego obrazu. Czując, jak przestaje drżeć ucałował jej usta i
ponownie przytulił.
- Lepiej, dziękuję. – odsunęła się
od mężczyzny i otarła rękawami bluzki mokre policzki.
- Aż tak boisz się odrzucenia z
mojej strony? – zapytał. Zesztywniała. – On wykorzystuje twoje najmniejsze lęki
i wyolbrzymia je. Obawiasz się, że cię odrzucę? – niepewnie skinęła głową.
- To przestań.
- Przepraszam. – mruknęła i zaczęła
bawić się skrajem podkoszulki Sasuke.
- Nie przepraszaj. – oparł się
czołem o jej czoło i spojrzał w oczy. Bała się tego, co mogła w nich zobaczyć,
ale okazało się, że bezpodstawnie. Spoglądał w jej tęczówki starając się
przekazać jej nieme ‘kocham cię’. Uśmiechnęła się, a to oznaczało, że udało mu
się.
- Szybko się uczysz. – zamruczała i
musnęła jego wargi.
- Mam dobrego nauczyciela. – odparł
i przedłużył pieszczotę. Oderwali się na dźwięk zbliżających się przyjaciół. –
Pora zejść na dół. – pomógł wstać Haruno i obydwoje udali się do holu.
Sakura otworzyła drzwi do tylnej
części domu, gdzie znajdowało się pomieszczenie na kształt sali konferencyjnej.
Ściany utrzymane były w ciemnym bordowym odcieniu, a meble zostały wyrzeźbione
z wiśniowego drewna koloru amaretto. Ornamentyka przedstawiała wciąż
rozrastające się gałęzie kwitnącej wiśni. Legenda klanu Haruno głosiła, że
każda kobieta rodu, po założeniu rodziny, domalowywała tyle kwiatów tego
drzewa, ilu członków do niej wprowadziła. Zaś mąż lub żona, w zależności,
dodawali znaki rodów, które połączyli. Gdy weszli w głąb pomieszczenia ujrzeli
ogromne malowidło zajmujące dwie rozległe ściany. Sufit składał się z oszklonej
kopuły, przez którą teraz wpadało słabe światło wschodzącego księżyca.
- Tutaj będziemy pracować. – odparła
i zaprosiła ich gestem do środka.
- Nigdy nie byłem w podobnym pokoju.
– rzucił Kiba i spojrzał na drzewo.
- To tradycja mojego rodu. –
uśmiechnęła się czule na widok ostatniego kwiatu, który nosił jej imię i
nazwisko. Potrząsnęła głową czując na sobie spojrzenia zebranych. – Przeniosłam
tu wszystkie dokumenty, które zebrałam. Znajdują się tutaj także akta
pochodzące z archiwum Konohy – zmierzyła spojrzeniem Naruto – które okazały się
bardzo pomocne przy poszukiwaniach ósmego. – skinęła im głową i zapaliła lampy.
Pokój zalał blask ciepłego światła sączącego się z kandelabrów zawieszonych w
strategicznych miejscach pokoju. Mężczyźni zasiedli do stołu i rozłożyli
dokumenty, a Sakura wyszła do czekających na nią w kuchni przyjaciółek.
- Zaraz odpadną mi ręce od krojenia
tej marchewki. – marudziła Ino. W wielkim garnku gotował się ramen, a obok
stała już taca z parującą herbatą.
- Zaniosę im to. – Hinata wskazała dłonią na naczynia z napojem.
Gdy zniknęła za drzwiami Tenten starła blat ścierką i wypłukała ją pod bieżącą
wodą.
- Ino, musisz tak brudzić, gdy
kroisz? – Temari zaśmiała się, a Sakura przewróciła teatralnie oczami.
- Nie jęcz. – zripostowała Yamanaka
i odłożyła nóż. – Skończyłam! – krzyknęła triumfalnie i opadła na stołek.
- Zwycięstwo. Chyba dostaniesz
medal… - mruknęła Tenten, a Ino spiorunowała ją wzrokiem.
- Okej, okej. Spokojnie. – uspokoiła
ich Sakura. Do kuchni weszła Hinata. – Chodź. Zbadam cię.
- Dziękuję. – odparła z
wdzięcznością. Udały się do pokoju Haruno.
Przebadała najpierw jej stan
zdrowia, a potem zmonitorowała czy z dzieckiem wszystko w porządku.
- Spokojnie, maluch czuje się
świetnie. – rzuciła z uśmiechem widząc niespokojną twarz Hinaty. Białooka
odetchnęła z ulgą. – Chodź na dół, zanim zwalą się tutaj. – zielonooka wstała,
ale Uzumaki powstrzymała ją łapiąc jej dłoń. Zdziwiona Haruno z powrotem
usiadła na materacu.
- Dlaczego nam nie powiedziałaś o
demonie? – różowowłosa spuściła spojrzenie. Chwilę trwało nim odezwała się.
- Bałam się, że zostanę sama. –
potrząsnęła głową na niechciane myśli.
- Głupia. – Hinata objęła ją i mocno
przytuliła. Sakurze od razu zrobiło się lepiej. – Reszta też już wie, więc
spokojnie możesz się rozluźnić. – dodała i puściła przyjaciółkę. Po chwili
zeszły na dół dołączając do reszty kobiet.
Dwie godziny później Sakura weszła
do konferencyjnej i spojrzała na zebranych mężczyzn. Naruto bębnił palcem w
kubek skupiając się na czytanych aktach dotyczących drugiego, Sai i Shino
pochylali nad dokumentami trzeciego, a
Sasuke i Shikamaru walczyli z informacjami o czwartym. Rock mruczał coś go
Chōjiego na temat niewiadomego pochodzenia piątego, a Kiba razem z Kankurō
rozpracowywali szóstego. Frustracja wymalowana na ich twarzach wprawiała w
ponury nastrój. Haruno chrząknęła, a wszyscy podnieśli spojrzenia znad akt
wprost na jej osobę.
- Ramen już gotowy. – uśmiechnęła
się ciepło i skierowała się do wyjścia. Zaraz za nią podążyli mężczyźni.
Usadowili się przy stole w jadalni i zaczęli spożywać ramen, podczas gdy Sakura
wróciła do sali, gdzie rozpracowywali demony i pozbierała kubki. Wychodząc
spojrzała na drzewo i przypomniała sobie moment, w którym mama opowiadała jej,
jak domalowywała jej kwiat. Uśmiechnęła się smutno i wyszła na korytarz.
- Wyśmienity ramen. – rzucił Naruto
z pełną buzią, za co dostał od Hinaty lekkiego kuksańca.
- Zachowuj się, proszę. – wszyscy
zaśmiali się w głos widząc skruszoną minę Hokage. Haruno odłożyła do zlewu
naczynia i zabrała się za ich mycie.
- Nie strofuj go, niech sobie
chwali. Wiesz, jak ciężko kroiło się tą marchewkę? – zapytała Ino pełnym
oburzenia głosem, co wywołało kolejną salwę śmiechu. – Małe wyrazy uznania
przydałyby się w ramach rekompensaty za poniesione poświęcenia.
- Ino, nie przesadzaj. – rzucił Kiba.
Wszystkim było radośnie, ale zielonooka nie umiała brać z tego garściami tak,
jak inni. Czuła, że w jej podłym nastroju macza palce Jūbi. W pewnej chwili
ogarnął ją nieopisany ból. Upuściła kubek trzymany w dłoni, który roztrzaskał
się na kawałki wywołując w pomieszczeniu grobową ciszę. Jej ciało zaczęło
trząść się niepohamowanie, a jej żyły rozsadzała adrenalina. Czuła, jak każda
cząstka jej ciała eksploduje od niewykorzystanej energii.
- Zabierzcie Hinatę do piwnicy…
Biegiem! – wrzasnęła. Wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł elektryzujący dreszcz.
Ino i Tenten złapały białooką i skierowały się we wskazaną stronę. Za nimi
została wysłana Temari. Pozostali ustawili się w pozycji gotowej do ataku.
Spojrzała na nich swoją hybrydą, która wzbogaciła się o kolejną, piątą łezkę. –
Z drogi. – warknęła nieswoim głosem. Poza Naruto i Sasuke wszyscy stali w
osłupieniu.
- Zostaw ją. – warknął Uchiha. Ciało
Sakury wygięło się w nienaturalny sposób, aż Kiba i Neji syknęli. Dosłownie w
ułamku sekundy wyskoczyła przez uchylone w kuchni okno.
- Biegiem! Kankurō i Chōji
zostajecie, w razie jakby wróciła! – krzyknął Rock. Wymienieni skierowali się
do piwnicy, a reszta wybiegła za Haruno.
- Co z nią? – zapytał w biegu
Shikamaru.
- Jūbi wyczuł zagrożenie. – wyjaśnił
Shino.
- Przecież Kyūbi był spokojny! –
warknął zziajany Naruto.
- Nie wyczuł dziewiątego. W pobliżu
jest inne źródło.
- Kuso! – zdenerwował się Sasuke.
Widzieli, jak Sakura kieruje się poza wschodnią bramę Konohy. – Nie może nam
uciec! – krzyknął Uchiha. Siódemka z ANBU przyspieszyła. Gdy przekroczyli bramę
zatrzymali się.
- Gdzie ona jest?
Jūbi gnał nią na złamanie karku.
Niezliczone pokłady energii krążyły w jej układzie sprawiając jej ból. Jednak
wciąż mobilizowana przez nieokiełznaną siłę biegła przed siebie. Czuła pościg
za sobą, ale nie mogła się zatrzymać. Chęć mordu była silniejsza.
Wybiegła poza bramy Konohy, a
dziesiąty momentalnie wyciszył jej chakrę. Nie podobała jej się nowa
umiejętność demona. Podsycany w niej gniew dalej zmuszał ją do pogoni w
nieznanym kierunku. Po kilku minutach znalazła się na dobrze znanej sobie
polanie. Ćwiczyła tutaj, gdy nie miała pozwolenia na treningi.
- Czego chcesz? – zapytała zziajana
po intensywnym biegu. On jednak milczał. Zielonooka odniosła wrażenie, jakby
wyczekiwał czegoś. Po chwili poczuła obcą chakrę, potężną, nie należącą do
żadnego z jej znajomych.
- Witaj, Chōmei. – odezwał się demon
ustami Haruno. Siódmy pomyślała.
- Jūbi, dawno cię nie widziałem. – z
krzaków wyłoniła się nastolatka. Ciemności wokół nich były nieprzeniknione, ale
dziewczyna emanowała pomarańczowo – niebieskim blaskiem, co pozwalało Sakurze
na dojrzenie jej wyglądu. Krótko ścięte rude włosy nadawały jej twarzy ostrych
rys, a zimne, niebieskie oczy kłuły swoim spojrzeniem niczym sople lodu. Była
drobna w swej budowie, ale biła z niej wyższość i pewność siebie.
- Przejdźmy do sedna. Wiesz, jak
bardzo nie lubię odwlekać… - rzuciła Sakura, która całkowicie dała się
zawładnąć demonowi. Jej postać również okoliła się światłem. Te jednak było
mroczne, nie dające żadnej nadziei tym, którzy je ujrzeli. Utonęła w otchłani
siejącej cierpienie siły Jūbiego.
- Och, doskonale cię rozumiem. –
Haruno skumulowała w dłoniach dwie kule ciemnej materii i uformowała z niej dwie
macki. Wbiła je w ziemię, aby po chwili strzelić nimi u stóp siódmego.
Dziewczyna jednak w porę odskoczyła, a gdy znalazła się w powietrzu z jej
pleców wystrzeliły dwie pary błoniastych skrzydeł.
- Jeszcze nie rozwinąłeś w pełni…
Skrzydeł? – zaśmiała się ironicznie Sakura. Nie zdawała sobie sprawy, że jej
przyjaciele już dotarli na miejsce starcia i teraz bacznie obserwowali ich
poczynania. Teraz to siódmy natarł całą swoją siłą na rozbestwionego demona
znajdującego się w Sakurze. Zielonooka czuła, jak twór, który nią władał, chce
dokonać transformacji.
- Nie! – krzyknęła swoim głosem.
Wiedziała, że gdyby pozwoliła mu na to, to nic by z niej nie zostało. Zwalczyła
w sobie pokusę ujawnienia oblicza i przywołała na myśl obraz Jūbiego ginącego z
rąk Chōmei. Poziom strachu dziesiątego wzrósł. – Atakuj! – wrzasnęła do
drugiego jinchūriki.
- Nie! – usłyszała krzyk Sasuke, ale
było już za późno. Dziewczyna natarła na Sakurę całą chakrą, jaką obecnie władała.
Promieniujący na każdy atom ciała Haruno ból zelżał. Mroczna chakra opuściła
jej organizm, a wycieńczona rozkazami demona zielonooka opadła bezwładnie na
ziemię. Momentalnie przy niej znalazł się Uchiha.
- Jest tylko nieprzytomna. – rzucił
przyjaciołom. Wziął ją na ręce i przytulił do siebie.
- Witam Narcyza. – usłyszał z ust
dziewczyny.
- Za mną. – warknął w jej stronę. –
Musimy porozmawiać, Baku.
- Koniecznie. – odparła rudowłosa i
ruszyła w obstawie Naruto i Kiby.
***
Wybaczcie mi długą nieobecność.
Rozdział ten dedykuję następującym osobom:
Hotaru-Chan, mniej krytyki w
stosunku do samej siebie. Dziękuję za słowa otuchy i jestem wdzięczna, że
dowiedziałam się o kolejnej wariatce, która zaczytuje się w moim nietrzymającym
się kupy opowiadaniu :) Mam nadzieję, że z każdym kolejnym pomysłem zyskam
więcej Twojej radości :*
Ikuli, która pociesza mnie i stawia
do pionu, budzi we mnie nadzieję i sprawia, że siadam do klawiatury i z dzikim
okrzykiem wklepuję jak szalona kolejne opowiadanie. Jej twórczość napełnia mnie
weną i nieodpartą chęcią pisania. Pomimo iż nie znasz mnie, tak dobrze mnie
rozumiesz. Dziękuję. :*
Hay, nie zapomniałam o Tobie :)
Pojawiasz się jak malutki promyczek światła, który jest wręcz oślepiający :)
Radosna duszyczka, która swoim zapałem i entuzjazmem zaraziłaby nawet takiego
gbura, jakim jest Sasuke :) Cieszę się, że zyskałam tak wiernych czytelników,
jak Wy :*
I dziękuję wszystkim Anonimowym
Ktosiom ( w tym tajemniczej M. ), którzy, cicho-ciemni, zostawili pozytywne
nastawienie i pełne nadziei słowa.
Autor: .romantyczka
Wystarczył magiczny napis "Rozdział 16" by poprawić mi humor ;-)
OdpowiedzUsuńSkoro nie porzuciłaś bloga wierzę, że z Tobą lepiej i niezmiernie się z tego cieszę.
Co do rozdziału... Był genialny. Zawsze wydawało mi się, że do Sasuke pasuje jedynie wersja: dupek, gbur, egoista i tym podobne. Jednak teraz wiem jak bardzo się myliłam. Te słowa, które Sasuke wypowiada, jego czyny; to jak martwi się o Sakurę, troszczy... To wszystko jest piękne. Inaczej nie potrafię się wyrazić.
Jak możesz mówić, że opowiadanie nie trzyma się kupy? Wcale tak nie jest, po prostu głównie skupiasz się na uczuciach Sakury i Sasuke. Demony, Akatsuki i reszta to wątki poboczne, przynajmniej w moim odczuciu ;-)
Bardzo podoba mi się moment, kiedy Sakura dowiaduje się, że Baku ma piętnaście lat. To takie słodkie!
Ooo, właśnie. Skoro już o Baku mowa, jestem cholernie ciekawa jak ta cała sprawa z demonami potoczy się dalej.
Kurczę, jesteś po prostu niesamowita, jeszcze żadne opowiadanie mnie tak nie wciągnęło.
Ślę moc uścisków i pozdrawiam :*
Dziękuję. Wstawiłam ten rozdział dla Was. Specjalnie pisałam go, abyście mogli czytać. Jako jedyna skomentowałaś. Dzięki :*
UsuńNo, no.. masz nową fankę! :D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bardzo mnie wciągnęło, czytałam je nawet się nie odrywając. Pomysł, że Sakura jest inchūrikim dziesiątego - tylko pogratulować. Mam nadzieję, że już wkrótce doczekam się kolejnego rozdziału i dowiem, jak tam Sakura ^^ Życzę weny i pozdrawiam!:)
(you-must-never-give-up.blogspot.com)
Przepraszam, że nie skomentowałam od razu, ale rzadko na tygodniu mam dostęp do komputera.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał, jeszcze mocniej wciągnęłam się w historię o Dziesiątym. Ludzie zazwyczaj nie lubią, kiedy z Sakury robi się supersilną, ale Ty wymyśliłaś swoją własną, oryginalną fabułę, której nie sposób się oprzeć. To coś nowego, w końcu blogów o sasusaku jest na pęczki... Tylko słabej jakości.
Twój jest moim ulubionym :*
Życzę weny i pogody ducha :*
M.
Cudownie, strasznie sie ciesze, ze wrocilas:-D mam nadzieje, ze pokonasz trudnosci i nie odwrocisz sie od pisania, bo masz talent:-D zauwazylam, ze jeszcze ktos podpisuje sie jako hay i prawdobodobnie byla pierwsza, wiec od teraz podpisuje sie jako hayley, pozdrawiam:-*
OdpowiedzUsuńJezusmaria! Nie masz pojęcia jak długo czekałam na ten rozdział! Ale się opłaciło. Mam ochotę śmiać się w głos. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że wróciłaś. :D
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu mnie naładował: energią, czułością, smutkiem, chęcią do działania. Dziękuję Ci z całego serca i zaraz biorę się za swoje bazgroły.
To jak przedstawiasz tę czułość... wiem, że nigdy nie byłabym w stanie zrobić czego takiego. Jestem tak gruboskórna i zimna... niemal jak Sasuke. Ach... tak bardzo chciałabym poczuć taką miłość na własnej skórze.
Właśnie. Miłość, a nie stan zakochania. Pięknie to oddzieliłaś. Właśnie o to chodzi. Miłość jest wtedy, gdy nie tylko pragniemy z kimś przebywać, ale wtedy, gdy czyjeś szczęście jest dla nas ważniejsze od własnego.
Zdaję sobie sprawę, że na taką miłość przyjdzie mi jeszcze poczekać, ale wydaje mi się, że jestem na nią gotowa :)
Dziękuję Ci również za dedykację. Ja sama ostatnio o tym zapominam.
Czekam na kolejną część twojej historii.
Pozdrawiam
Ikula
PS. Moje gg: 22867343. Jakbyś miała czas i ochotę pogadać. ;)
Ciekawi mnie fakt, że pod poprzednimi Twoimi postami nie ma komentarzy. Opowiadanie niesamowite, przez Ciebie znowu zarwę nockę :D Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPockerowa
Hej, chciałabym cie powiadomić że zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na moim blogu: http://natsulucystory.blogspot.co.uk/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńNa you-must-never-give-up ukazał się Rozdział III :) Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńHeeej.. Kiedy mozemy wypatrywac czegos nowego? Hayley
OdpowiedzUsuńTak więc powiadamiam, że wystartował mój drugi blog: www.right--here.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńDziękuję też za ten ostatni komentarz. Mam nadzieję, że nie znienawidzę pisania mimo wszystko bo ten nowy pomysł już całkowicie mnie wciągnął ^^
Tak w ogóle to jesteś naprawdę kochana! :*